Cały ten szum wokół Dziewczyny z pociągu dziwnym trafem szczęśliwie mnie ominął. Coś tam czytałam, coś słyszałam (głównie były to głosy rozczarowania), ale szczególnie nie interesowałam się ani samym tytułem, ani tym, jak go odbierano. Na audiobook trafiłam przypadkowo, i gdy tylko usłyszałam przeraźliwie smutny, niemal płaczliwy głos Karoliny Gruszki, zdecydowałam, że nie będę ułatwiać sobie popadnięcia w noworoczną depresję. Niestety szybko zorientowałam się, że nie mam niczego nowego do słuchania, a taki pociągowy thriller może być całkiem ciekawy, jeśli tylko lektorka zacznie... odrobinę żywiej czytać. Tyle że nie zaczęła. To mi samej dość szybko udało się wczuć w klimat, a potem zdałam sobie sprawę, że nikt nie przeczytałby Dziewczyny z pociągu lepiej niż Gruszka. Niż kobieta. Bo to smutna i płaczliwa historia. Nerwowa, depresyjna, ponura i trochę straszna.
Tym sposobem przesłuchałam mój pierwszy audiobook czytany przez lektora-kobietę.
Stukot pociągu, świst powietrza, w szybie te same posępne odbicia tych samych posępnych twarzy. Podmiejski codziennie rano i codziennie po południu. Poza weekendami. Jej serce bije tylko przez chwilę — gdy pociąg staje przed semaforem. W tym jednym, jedynym momencie rozszerzają się jej źrenice, rusza wygaszony puls. Bo teraz ich WIDZI. Przez szybę. Ona (nadaje jej imię Jess) siedzi na trawniku, on (Jason) stoi tuż za nią i się uśmiecha. Szyby w oknach ich idealnego domu błyszczą, podobnie jak oczy, których z tej odległości Rachel nie dostrzega, ale może je sobie choćby... wyobrazić. Tak. Są wspaniałym małżeństwem. Rachel to wie, bo przecież wciąż ich obserwuje. Gdy tylko pociąg staje przed semaforem, milcząco włącza się do ich życia, zastępując tym własną pustkę. Tym i kilkoma puszkami zimnego ginu. Musi pić, bo gdy pociąg ruszy, jej oczom ukaże się inny dom. Dom, w którym mieszka równie szczęśliwa, idealna rodzina. Dom z wielkimi oknami, skoszonym trawnikiem, prawdziwą, głośną obecnością. Dom, który jeszcze nie tak dawno należał do niej.
Ale teraz zamordowano kobietę — panią-idealną, i Rachel coś wie. Nie, nie widziała nic zza okien pociągu, ale tego dnia wysiadła. I była tam! Niedaleko ich domu. Stopniowo poznajemy smutne życie Rachel, dowiadujemy się o jej problemie z alkoholem, utracie pracy, samotności, która skłania ją do wielu niewłaściwych wyborów. Jedynak nie tylko Rachel dostaje głos w Dziewczynie z pociągu. To książka na trzy głosy. Głos Rachel, głos Megan (Jess), a także głos Anny. Każda z nich przedstawia fragmenty własnych historii i szybko okazuje się, że kobiety są do siebie bardzo podobne, zaś rozterki, które je trapią wiążą się głównie z bliskimi im mężczyznami. Dziewczyna z pociągu to wieloznaczny, niezwykle sprawnie skonstruowany dramat z elementami thrillera psychologicznego. Inni pewnie nazwą go po prostu przeciętnym thrillerem, bo w końcu mamy tutaj i zabójstwo, i odpowiedni element napięcia, a wszystko to w niezbyt wyszukanej formie. Jednak rozbudowana warstwa psychologiczna — nie zaś kryminalistyczna, a także ponura, prawdziwie neurotyczna atmosfera wychodzą na pierwszy plan i nadają książce smaku. Pewnie, chciałam się w końcu dowiedzieć kto zabił, i choć nie było wielkiego zaskoczenia, to końcówka mnie nie rozczarowała. Dlatego i Wy przypadkiem nie zrażajcie się do debiutu Pauli Hawkins, ani też nie przesadzajcie z entuzjazmem. Wtedy z pewnością docenicie dobre strony jej powieści. A ja polecam audiobook! Fajnie słucha się w komunikacji miejskiej. Tudzież w pociągu.
Dziewczyna z pociągu
Paula Hawkins
audiobook
Wydawca: Świat Książki
Rok wyd. 2015
czyta: Karolina Gruszka
długość: 9 godz. 45 min.
Książka przesłuchana w ramach wyzwań:
82 KSIĄŻKI (2)
Baza recenzji Syndykatu ZwB