chciał zadawać ból. Niszczyć."
O Chattamie wiem od dawna. Kto by mnie nie zapytał, odpowiem jednoznacznie: lubię Chattama. Zdarzają się autorzy, których się lubi, mimo że się ich jeszcze tak dobrze nie zna. Przeczucie? Gdzieś w środku lata przeczytany rozdział książki (Otchłań zła)? Instynkt? Teraz przynajmniej mam jakiś pewnik — Chattam pisze doskonale. Mocno, bezwzględnie, miażdżąco. Tak samo traktuje swoich bohaterów. Ostrzy ich jak noże. Chcecie dostać typowy kryminał, albo kolejny niezły thriller? Proszę bardzo. Tylko nie zdziwcie się, gdy postaci, do której przywykniecie, gdzieś w środku książki ktoś roztrzaska mózg. Albo ktoś wydrze swojej ofierze wnętrzności, aby się schować w jej ciele. Albo rzuci ją obdartą ze skóry do słonej wody, by słuchać jej krzyków.
UWAGA! NOWOŚĆ!
W ogóle nie byłam na to gotowa. Nie byłam gotowa na to, co sączyło się ze słuchawek wprost do moich uszu. Oto i audiobook, którego słuchając — mdlałam! Robiło mi się słabo. Nie mam pewności, czy w którymś momencie nie krzyknęłam z przerażenia. Ani to zasługa Adama Szyszkowskiego (mimo że czytał bardzo dobrze), ani jakiejś tam mojej wrażliwości. Chattam przebił się nawet przez głos lektora! To pierwszy taki audiobook, w przypadku którego kompletnie nie miało dla mnie znaczenia, JAK ktoś go czyta. Wielka to sztuka usunąć swój głos w cień i dać pierwszeństwo treści. Nawet Jarociński czytający Miłoszewskiego tego nie potrafił! Jarociński zdominował książki Miłoszewskiego. Moim zdaniem, trylogia z Szackim ma dwie wersje — tę pisaną i tę czytaną. Chattam jest jeden. Niezależnie jak podany.
Jednego nazwali Duchem, drugiego Bestią. Ich metody różniły się dość znacząco (jeden dusił, drugi zjadał fragmenty ciał swoich ofiar). Było jednak coś, co ich łączyło. Pewien tajemniczy symbol wycinany na skórze zamordowanych. *e. Chłopak, który wepchnął pod pociąg kilku pasażerów również posłużył się symbolem. On i wielu innych. Mordowali o podobnej porze, w różnych częściach Europy. Francja, Polska, Hiszpania. Nieuchwytni. Jedni zostawiali ślady, po innych nie został choćby pojedynczy włos. Zaspokajali najbardziej odrażające, plugawe żądze. Działali chaotycznie, ale wyglądało na to, że ktoś nimi steruje. Ktoś skupia wokół siebie najbardziej zepsutych, pozbawionych zahamowań dewiantów. Żandarmi — Alexis Timée, Ludivine Vancker i Segnon, z pomocą emerytowanego kryminologa Mikelisa, postanowili rozwikłać zagadkę serii tych okrutnych morderstw. Niestety nie mieli pojęcia, jak daleko może sięgać ludzkie zło.
Plugawy spisek to bardzo szczegółowe opisy zbrodni, oszałamiający pomysł na fabułę, wciągająca akcja i inteligentne dialogi. Maxime Chattam ani trochę mnie nie zawiódł. Zdecydowanie wygrywa z popularnym ostatnio Chris'em Carterem (który kiedyś tak wielkie robił na mnie wrażenie). Nie mogę się doczekać aż sięgnę po Cierpliwość diabła (a też mam w audio), a potem może po resztę.
Wg mojej skali 5/5
Plugawy spisek
Maxime Chattam
audiobook
Wydawnictwo Sonia Draga
Rok wyd. 2013
czyta: Adam Szyszkowski
długość: 14 godz. 00 min.
Książka przesłuchana w ramach wyzwań:
100 KSIĄŻEK NA ROK 2017 (12)