Marcowe strachy. Zima powoli znika. Tylko gołe gałęzie, szare pola i odmarzające skóry jezior grzęzną wciąż w krajobrazie. Tafla wody pęka jak roztrzaskane lustro. Słychać szmery i szepty. Topniejący śnieg odsłonił podmokłe ruiny i opuszczone zamki. W powietrzu czai się jakaś mroczna, chora zbrodnia. Jest przełom XVIII i XIX wieku. Z powieści sentymentalnej wykluwa się powieść gotycka, a z niej horror gotycki, który będzie tematem przewodnim marca. Tortury, okrucieństwa, choroby, uprowadzenia, pułapki. Szaleństwo mieszające się z działaniem sił nadprzyrodzonych (a więc i fantastyka). Miejscami akcji są średniowieczne zamki na wzgórzach, pustkowia, upiorne klasztory. Prym wiedzie Zamczysko w Otranto Horacego Walpole'a, ale znów pojawia się Mnich M. G. Lewisa (kto nie doczytał w lutym, ma szansę nadrobić), a także słynny Frankenstein Mary Shelley.
GŁÓWNA ZASADA MIESIĄCA:
Czytamy horrory w klimacie
Czytamy horrory w klimacie
powieści gotyckiej!
Przykładowe lektury:
Horacy Walpole – Zamczysko w Otranto
Matthew Gregory Lewis – Mnich
Mary Shelley – Frankenstein
Sheridan Le Fanu – zbiory opowiadań itd.
Anna Mostowska – Strach w zameczku, Zamek Koniecpolskich
Ann Radcliffe – Italczyk albo Konfesjonał Czarnych Pokutników,
Tajemnice zamku Udolpho
Mary Shelley – Frankenstein
Sheridan Le Fanu – zbiory opowiadań itd.
Anna Mostowska – Strach w zameczku, Zamek Koniecpolskich
Ann Radcliffe – Italczyk albo Konfesjonał Czarnych Pokutników,
Tajemnice zamku Udolpho
Przy indywidualnym wyborze lektur kierujemy się zasadą:
tekst powinien powstać nie później niż w 1990 roku i posiadać istotne cechy powieści gotyckiej.
tekst powinien powstać nie później niż w 1990 roku i posiadać istotne cechy powieści gotyckiej.
UWAGA: Linki do recenzji możecie przesyłać w komentarzach pod tym postem lub pod wyzwaniem głównym Klasyki Horroru 2. Liczą się tylko recenzje napisane w marcu 2017.
Za każdą książkę wybraną zgodnie z zasadą miesiąca, uczestnik otrzymuje 5 punktów. Za opowiadanie — 3 punkty. Za powieści/opowiadania grozy innego rodzaju (ale mieszczące się w zakresie wyzwania) uczestnik otrzymuje 2 punkty (powieść) lub 1 punkt (opowiadanie). Za książki grozy niespełniające żadnej z zasad wyzwania, uczestnik otrzymuje 0,5 punktu.
PUNKTOWE PODSUMOWANIE LUTEGO:
Beata P.: 11 pkt (łącznie: 24 pkt)
Beata P.: 11 pkt (łącznie: 24 pkt)
Pyza Wędrowniczka: 13 pkt (łącznie: 13 pkt)
Karolina: 5 pkt (łącznie: 10 pkt)
Dominika S.: 5 pkt (łącznie: 10 pkt)
Dominika S.: 5 pkt (łącznie: 10 pkt)
Luka Rhei: 5 pkt (łącznie: 10 pkt)
Wiedźma: 5 pkt (łącznie: 5 pkt)
Lina: 0 pkt (łącznie: 5 pkt)
Bukowa Kraina: 0 pkt (łącznie: 5 pkt)
Lina: 0 pkt (łącznie: 5 pkt)
Bukowa Kraina: 0 pkt (łącznie: 5 pkt)
Ana, Agnieszka, Wiki: 0 pkt (łącznie 0 pkt.)
Nie ukrywam, że lutowa odsłona wyzwania wypadła ZNAKOMICIE! Ogromnie podobały mi się Wasze recenzje, Wasze wybory (niekiedy zaskakujące — Pyza!), Wasze zaangażowanie! Właśnie tak wymarzyłam sobie drugą edycję Klasyki Horroru. Dopiero luty, a poprzeczkę postawiłyście już sobie bardzo wysoko. Aż się boję (i o to chodzi!) co będzie dalej :D W lutym czytałyśmy horrory o tematyce demonicznej, okultystycznej, ezoterycznej. Wybór był całkiem spory, ale niektóre z Was same dobierały sobie lektury. Tytuły, które się powtórzyły to Mnich Lewisa, Golem Meyrinka oraz Dziecko Rosemary Levina. I może zacznę właśnie od nich.
Mnicha Matthew Gregory'ego Lewisa przeczytały Pyza i Dominika. Dominice Mnich bardzo przypadł do gustu; określa go wręcz jako "literacką ucztę" na wysokim poziomie (również pod kątem kwiecistego, archaicznego języka, który pozostaje wciąż zrozumiały). W swojej recenzji dokładnie opisuje fabułę oraz niesamowity klimat grozy, zaznaczając, że dzieło posiada wszelkie cechy powieści gotyckiej . "U Lewisa to grzesznicy okazują się bardziej sprawiedliwi niż zakonnicy" — to chyba razi najbardziej i nic dziwnego, że (jak wspomina Dominika) dzieło Lewisa w czasach, w których się ukazało, uznano za obrazoburcze, a jego samego za skandalistę. Ale z kolei Pyza, której Mnich również się podobał — uznała nawet, że czytało się go fenomenalnie (nie wspomnę już, że przeczytała go w jakimś kosmicznie szybkim czasie) — wskazała na elementy, które niby miały straszyć, ale w dzisiejszych czasach raczej śmieszą (np. jeden z bohaterów zamiast ukochanej porywa upiora). "Czytanie Mnicha staje się ciekawą podróżą przez podwaliny europejskiej powieści, nie tylko grozy", a może "raczej nie grozy"? Bo Pyzę chyba trudno było Mnichem przestraszyć (a niby boi się horrorów — ha!). Pisze jednak o innego rodzaju grozy — grozie bardziej realistycznej.
O Golemie Gustava Meyrinka dużo słyszałam, ale wciąż nie miałam okazji go przeczytać. Z pewnością jest on dobrym przykładem powieści z elementami ezoteryki i kabały, co nie do końca podobało się Beacie (w jednym z komentarzy do swojej recenzji sugeruje, że laicy mogą go po części nie zrozumieć). Podobne odczucia ma co do stylu Meyrinka ("osobliwa narracja"), momentami zbyt poetyckiego. Przesadna wielowątkowość, niedopowiedzenia, a z drugiej strony mroczna atmosfera starej Pragi, tajemnica, oczekiwanie na golema. Beata docenia klimat powieści, jednak nie daje się jej uwieść. Co sądzi o tym Pyza? Ona również wspomina o skomplikowanej fabule. "Meyrink skonstruował ją przemyślnie, bo udziela odpowiedzi między wierszami, po czym wychyla się zza winkla, żeby spytać „ja? udzieliłem? jesteś pewna?”". Ale zaraz dodaje: "To się nie musi — ale, co zaświadcza mój przykład, może — podobać." No proszę. Pyzę Golem ujął, bo znalazła do niego swój własny klucz. Poza tym Pyza sporo pisze o Pradze, więc chyba ja też znalazłam klucz do tego "ujęcia" Pyzy. Myślę, że warto poznać jej punkt widzenia; szczególnie przed zabraniem się do lektury, bo może wtedy spojrzymy na Golema w zupełnie innym kontekście.
O Golemie pisały:
Beata P. (link do recenzji)
Pyza Wędrowniczka (link do recenzji)
Po dwóch silnych klasykach czas na coś (z pozoru) lżejszego. Karolina i ja przeczytałyśmy Dziecko Rosemary Iry Levina. Karolina wspomina, że lubi horrory psychologiczne, a za taki właśnie uznaje powieść Levina. Z początku dużo w niej obyczajowości, ale — jak pisze Karolina, "z tym większą mocą uderza późniejszy koszmar, który dotyka osamotnioną Rosemary". To prawda. Dziecko Rosemary długo się rozkręca i może nie zadowolić fanów mocnej grozy. Jednak "niesprecyzowane strachy", "nie do końca nazwane lęki" podobają się Karolinie; mi zresztą też.
Wiedźma uderzyła od innej strony i przeczytała Egzorcystę Williama Petera Blatty'ego. Jestem pod wrażeniem jej wyboru, bo sama nie wpadłam na pomysł, by podać ten tytuł do lutowej odsłony wyzwania. A przecież mamy tu doskonały przykład opętania przez demony, jako konsekwencji zainteresowania spirytualizmem. Film oglądałam, ale książki nigdy nie miałam w rękach. Wiedźma dokładnie przypomina fabułę, recenzję zaś podsumowuje stwierdzeniem, że Egzorcysta, również z uwagi na jego skandaliczny charakter, jest dla osób o mocnych nerwach. Nie spodziewałam się, że w książce będzie tyle wulgaryzmów, co w filmie. Wzdrygam się na myśl o opisach niektórych scen (Wiedźma wspomina o jednej z nich). Myślę jednak, że warto poznać dzieło Blatty'ego, bo jego papierowa wersja jest chyba dość niedoceniana z powodu kultowej ekranizacji (podobnie jak Dziecko Rosemary).
O Egzorcyście pisała:
Wiedźma (link do recenzji)
Beata tematykę okultystyczną odnalazła w opowiadaniach Algernona Blackwooda (którego osobiście uwielbiam!). W Sekretnym kulcie owa tematyka narzuca się niejako sama. "To właśnie opis dziwnego rytuału, w trakcie którego
pojawia się bardzo groźna i bardzo ZŁA istota, jest jednym z
najmocniejszych punktów całego tekstu" — przekonuje Beata i zupełnie się z nią zgadzam. Klimat opowiadań, jakie tworzył Blackwood, jest ich zdecydowanie mocną stroną. Jednak nieco mniej niż Sekretny kult Beacie podobała się Pradawna magia. Na niekorzyść opowiadania wpłynęła senna atmosfera i pewna rozwlekłość. Beata twierdzi wręcz, że nie czuła grozy, jednak tekst z pewnością powinien spodobać się "tropicielom diabelskich kultów w literaturze".
Beata pisała o:
Sekretnym kulcie (link do recenzji)
Pradawnej magii (link do recenzji)
Na deser zostawiłam sobie (i Wam) pozostałe wybory literackie Pyzy. Bardzo mnie nimi zaskoczyła, tym bardziej, że zdecydowała się na analizę... wiersza (czego nie przewidziałam tworząc regulamin wyzwania; postanowiłam, że wiersz otrzyma taką punkcję, jaka należy się przeczytanemu opowiadaniu). A wiersz Pyza wybrała bardzo trafny, bo o jeziornym demonie (a ja w tych swojskich jeziorno-leśnych strachach bardzo się lubuję, co udowadniałam przy okazji Przestrzeni grozy: tu i tu). Mowa o Topielcu Bolesława Leśmiana. Pyza przedstawia: "mamy tu dość
klasyczny obraz demona wśród zieleni wody" i od razu jej myśli pędzą (tak jak moje) do wszelkich utopców i wodników (czyli zawiewa mitologią słowiańską). Podoba mi się i wiersz, i pyzowa analiza.
O Topielcu pisała:
Pyza Wędrowniczka (link do recenzji)
Drugi horror demoniczny, który serwuje Pyza, to Dybuk Sz. An-skiego. Pyza w swojej recenzji twierdzi, że lektura Dybuka była niesamowita (mimo że dzieło ma niełatwą formę dramatu). Dialogi i sceny przeprawiły ją o gęsią skórkę. Tłumaczy, że dybuk to "dusza, która wraca w ciało innej żyjącej
osoby, bo nie przeżyła swojego życia do końca" i przekonuje, że czasem dosłowne strachy są straszniejsze od tych niedosłownych (porównanie do duchów w białych prześcieradłach powala mnie na łopatki!). Jedyne, co mogę zarzucić pomysłowi włączenia Dybuka w obręb lutowej odsłony wyzwania, to fakt, że dybuk nie był... typowym demonem, bo jednak był (dosłownie) duchem umarłego, ale z drugiej strony, jeśli... był zły? I kogoś opętał? Nie będę się czepiać i z przyjemnością zaliczam!
O Dybuku pisała:
Pyza Wędrowniczka (link do recenzji)
Ach, było co podsumowywać! Teraz widzimy się w kwietniu. Mam nadzieję, że marcowa tematyka Wam podpasuje i będę równie (a może nawet bardziej) zachwycona Waszymi wyborami i recenzjami, jak w tej chwili, kiedy zamykam luty. Życzę Wam horrorowych wrażeń z powieścią gotycką!