Robert Jarociński, który tym razem czyta Jedyne dziecko Jacka Ketchuma, na zawsze pozostanie dla mnie lektorem... Miłoszewskiego. Dopiero gdzieś w połowie słuchania Jedynego dziecka przestałam spodziewać się, że usłyszę magiczne: "Teodor Szacki...". Tym razem jednak Jarociński chyba nie był w swoim żywiole. Książkę Ketchuma przeczytał poprawnie, przyjemnie słuchało mi się jego głosu, mimo że fabuła nie należała do przyjemnych — ale to nie było to. Przynajmniej nie do końca.
Już od dawna na dźwięk jednego nazwiska wzdrygam się z przestrachem. KETCHUM. Moje przekleństwo. Odkąd przeczytałam Dziewczynę z sąsiedztwa, nienawidzę Ketchuma i równocześnie nie mogę się od niego uwolnić. Nie zapomnę mu tej książki do końca życia. Dzięki niemu wiem, że literacki horror może przybierać wiele twarzy, ale nigdy nie przebije tej ketchumowej. Przynajmniej pod kątem okrucieństwa. Byłam przekonana, że Jedyne dziecko przypomni mi koszmar Dziewczyny z sąsiedztwa. Mamy tutaj potworną sytuację rodzinną. Wykorzystywanie seksualne, przemoc, dewiacje. Gdy Lydia McCloud zyskuje nadzieję, że spotkała nareszcie odpowiedniego mężczyznę, okazuje się, że Arthur Danse to potwór w ludzkiej skórze. Nic nie przeszkadza mu nie tylko znęcać się nad żoną, ale również zaspokajać swoich perfidnych żądz na małym dziecku.
Jak to u Ketchuma, nie brakuje makabrycznych opisów, choć jest ich zdecydowanie mniej niż w Dziewczynie z sąsiedztwa. Większy nacisk autor położył tym razem na ukazanie uciążliwych procedur sądowych, elementu zastraszania i niesprawiedliwości. A także zła, które kiełkuje w niektórych ludziach już od urodzenia, które pod wpływem pewnych wydarzeń z dzieciństwa, wrasta w psychikę i zostaje tam na zawsze. Trochę obawiałam się przyjmowania ketchumowych okropieństw w formie audiobooka (podziwiam tych, którzy wybiorą Dziewczynę z sąsiedztwa w audio; czyta również Jarociński), ale w Jedynym dziecku nie było tego aż tak wiele. To mocny thriller, można jednak po nim bez problemu zasnąć. Po Dziewczynie zostaje na zawsze duchowa rana.
Już od dawna na dźwięk jednego nazwiska wzdrygam się z przestrachem. KETCHUM. Moje przekleństwo. Odkąd przeczytałam Dziewczynę z sąsiedztwa, nienawidzę Ketchuma i równocześnie nie mogę się od niego uwolnić. Nie zapomnę mu tej książki do końca życia. Dzięki niemu wiem, że literacki horror może przybierać wiele twarzy, ale nigdy nie przebije tej ketchumowej. Przynajmniej pod kątem okrucieństwa. Byłam przekonana, że Jedyne dziecko przypomni mi koszmar Dziewczyny z sąsiedztwa. Mamy tutaj potworną sytuację rodzinną. Wykorzystywanie seksualne, przemoc, dewiacje. Gdy Lydia McCloud zyskuje nadzieję, że spotkała nareszcie odpowiedniego mężczyznę, okazuje się, że Arthur Danse to potwór w ludzkiej skórze. Nic nie przeszkadza mu nie tylko znęcać się nad żoną, ale również zaspokajać swoich perfidnych żądz na małym dziecku.
Jak to u Ketchuma, nie brakuje makabrycznych opisów, choć jest ich zdecydowanie mniej niż w Dziewczynie z sąsiedztwa. Większy nacisk autor położył tym razem na ukazanie uciążliwych procedur sądowych, elementu zastraszania i niesprawiedliwości. A także zła, które kiełkuje w niektórych ludziach już od urodzenia, które pod wpływem pewnych wydarzeń z dzieciństwa, wrasta w psychikę i zostaje tam na zawsze. Trochę obawiałam się przyjmowania ketchumowych okropieństw w formie audiobooka (podziwiam tych, którzy wybiorą Dziewczynę z sąsiedztwa w audio; czyta również Jarociński), ale w Jedynym dziecku nie było tego aż tak wiele. To mocny thriller, można jednak po nim bez problemu zasnąć. Po Dziewczynie zostaje na zawsze duchowa rana.
Wg mojej skali 4/5
Jedyne dziecko
Jack Ketchum
audiobook
Wydawca: Parlando
czyta Robert Jarociński
długość: 8 godz. 36 min.