Lee. A może Nora? A może... Leo. Leonora Shaw nie może pogodzić się z samą sobą i z własną przeszłością, choć świetnie to ukrywa. Mieszka samotnie w niewielkim mieszkaniu, pisze powieści kryminalne i nie utrzymuje kontaktów z nikim poza swoimi redaktorami. Pewnego razu dostaje e-maila od nieznajomej dziewczyny, która zaprasza ją na wieczór panieński swojej przyjaciółki. Wieczór panieński Clare. Nieoczekiwanie Nora pozwala powrócić do siebie niechcianym wspomnieniom i jedzie na weekend do skrytego głęboko w lesie domu, gdzie będzie świętować zamążpójście swojej przyjaciółki z lat szkolnych. Co sprawiło, że Clare chce ją znów zobaczyć — i to z takiej okazji? Czemu nie zaprosiła jej na ślub?
Wiem, wiem, to wszystko brzmi bardzo przeciętnie. Ale nic nie poradzę, że mam słabość nie tylko do thrillerów psychologicznych, ale również (i zwłaszcza) do bohaterek z problemami. Jeśli dochodzi do tego obłędna sceneria lasu, szklanego domu, w którym bohaterowie czują się jak na scenie, obserwowani przez leśne zwierzęta i kogoś, kto mógłby zabłąkać się w te okolice lub... celowo podglądać ich przez wielkie okna — na moment tracę rezon i daję się porwać mrocznej atmosferze. Do tego ta atmosfera tutaj jest dość klaustrofobiczna. Grupka znajomych—nieznajomych musi spędzić ze sobą dwa dni w miejscu oddalonym od głównych dróg. Jest zimno, jest listopad, pada pierwszy śnieg. Telefony komórkowe nie łapią zasięgu, a na ścianie wisi wiatrówka nabita ślepakami. Z tego może powstać wiele niezłych opowieści grozy, czy porządnych thrillerów, a wydaje mi się, że autorka W ciemnym, mrocznym lesie nie do końca wykorzystała potencjał własnego pomysłu. W moich oczach ratuje ją postać Nory zafiksowanej na punkcie własnej przeszłości — czyli tej trudnej bohaterki, do której z zasady powinnam mieć słabość. Ciężko jednak traktować poważnie osobę, która w wieku dwudziestu sześciu lat wciąż przeżywa uczucie miłosne, którego doświadczyła w wieku lat szesnastu. Do tego dochodzi dobrze zapowiadająca się fabuła potęgująca niezliczone domysły, ale ta ucina się nagle, by podać nam jak na tacy sztampowe, nijakie wyjaśnienie, którego można było domyślić się już na wstępie.
Gdyby nie atmosfera, sceneria, umiarkowanie ciekawi bohaterowie, poruszające ostatnie linijki i lekkie pióro Ruth Ware, W ciemnym, mrocznym lesie nie skupiłoby raczej mojej uwagi, a tak udało mi się przeczytać je w ciągu dwóch, trzech dni. Pozostał jedynie mały niedosyt.
W ciemnym, mrocznym lesie
Ruth Ware
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
u mnie ebook
Rok wyd. 2017