13.12.2015

Białe. Zimna wyspa Spitsbergen

"Bez słońca wszystko jest określone,
wiadomo, że nigdzie dalej się nie pójdzie.
Można łatwiej sobie wtedy poukładać przestrzeń."

Albo nie. Zaczęłabym tak: "W poranki takie jak ten wybiega się na golasa w wełnianych kapciach na siku i potem wraca pod ciepłą kołdrę, pod którą jest cały świat. Ciało nagle odczuwa to przeszywające zimno albo mgłę wchodzącą do wnętrza przez wszystkie możliwe otwory. Powietrze tutaj, w dolinie, nie pachnie. Zmysły wyostrzają się tak, że słodki aromat własnego moczu uderza w nozdrza jak zapach świeżo upieczonego jabłecznika." Bo to do mnie bardziej przemawia. I takie powinno być całe Białe. I bywało. Tak bardzo fizyczne i metafizyczne zarazem. Silnie określone. Przytłaczało nas ciemnością nocy polarnej i straszyło jasnymi dniami, w których słońce nie gaśnie. Straszyło — bo wtedy wszystko widać. Każde niedociągnięcie, każdą rysę i zmarszczkę, każdy zaciek na ścianie domu. W ciemności przestrzeń jest ograniczona i przy tym bezpieczniejsza. Łatwo można stać się niewidzialnym, jak i łatwo postradać zmysły. Jakkolwiek słaba byłaby to rekomendacja Spitsbergenu, wyspy na Morzu Arktycznym, na której albo jest ciemno, albo jest jasno, ale na pewno jest zimno (i bardzo zimno), to Ilonie Wiśniewskiej nie zrobiłoby to żadnej różnicy. Wybrała ona bowiem Daleką Północ na swój dom i od 2010 roku mieszka wraz z mężem na Spitsbergenie. I to ona wybiega w wełnianych kapciach na mróz i wariuje w ciemności. Nie jest ni zaślepiona, ani przesadnie krytyczna. Raczej mocno osadzona w swoim podbiegunowym świecie, z którego łuska nam to, co najlepsze. W końcu "koniec świata to dobry początek".

Dziwny ten Spitsbergen, ale ta jego dziwność jest fascynująca! Przynajmniej widziana stąd. Bo jak jest na miejscu? Ludzie, jeśli nie w celach turystycznych, przybywają na Spitsbergen głównie do pracy. Siedzą tam kilka lat, albo i krócej, i wracają do siebie. Zostawiają chłód, lodowate powietrze, własny strach, który im tam towarzyszył. Następuje wymiana. Rzadko kto zostaje. Ilona Wiśniewska została, bo na Spitsbergenie poznała Birgera, przyszłego męża. Zamieszkała w jego domu, takim samym jak wszystkie pozostałe, którego w ciemności nocy polarnej można nie rozpoznać. Zamieszkała w miejscu, gdzie stałym elementem krajobrazu są renifery, foki i lisy polarne. Gdzie nie ma kotów, cmentarzy, bakterii, ani pająków. Gdzie sezonowi pracownicy uczą się wspólnie norweskiego, chodzą na siłownię, jeżdżą skuterami śnieżnymi i bawią na muzycznych festiwalach. Gdzie nie zamyka się drzwi domów, zabija niedźwiedzie i uczy dzieci obrabiania mięsa reniferów. Wiśniewska pisze o arktycznej melancholii, zorzy polarnej, bezruchu, bezsenności, strachu przed ciemnością i strachu przed światłem. I o wielu innych rzeczach.

Czytając ten reportaż trudno nie poczuć oddechu biegunowego zimna i nie wciągnąć się w ten odmienny, tylko z pozoru monotonny świat, w którym ludziom żyje się zupełnie inaczej, bo prawa, jakimi się rządzi są surowe i niepodważalne. Jak wielką trzeba mieć siłę wewnętrzną, by wytrwać w tym białym, zimowym świecie, który nie znosi kompromisów. A może dla niektórych jest to wymarzony świat? Albo świat taki jak inne. Dla naszej autorki z pewnością. Ładnie o nim pisze, a i niczego nie ukrywa. Nie jest to jednak pisanie, które wciąga już od pierwszych stron. Trzeba się trochę postarać, by wczuć się w ten jednostajny, trochę stonowany rytm Białego. A potem przepaść w nim. A z tym to już nie będzie żadnego problemu.

Wg mojej skali 4,5/5


Białe. Zimna wyspa Spitsbergen
Ilona Wiśniewska
Wydawnictwo Czarne
Rok wyd. 2014
s. 208


Książka przeczytana w ramach wyzwań:
ZIMOWE PRZESTRZENIE TEKSTU

104 KSIĄŻKI (64)
 

Wcześniej na blogu:

    https://2.bp.blogspot.com/-SxYS2MMRJdE/Wr5NqQ1FLlI/AAAAAAAAO5I/xa_eTv_VFwspz34Uh3irHkRn_K8DpaX5ACLcBGAs/s1600/621275-352x500.jpg    

zBLOGowani.pl

A w odwiedziny chodzę do:

Wyzwanie czytelnicze 2018

2018 Reading Challenge

2018 Reading Challenge
Luka has read 0 books toward her goal of 60 books.
hide

Obsługiwane przez usługę Blogger.