"Miał wrażenie, jakby jego śladem sunęła cała horda unoszących się w powietrzu śnieżnych postaci, ścigały go z mściwym, śnieżnym zapamiętaniem..." Zacznijmy jednak tę historię od przywołania pewnego magicznego wieczoru w przytulnej górskiej wiosce. Właśnie trwa festyn zimowy, ale wszyscy turyści i rdzenni mieszkańcy wracają już po ośnieżonym stoku na nocleg. Tłumnie oblegane lodowisko teraz stoi ciche, okryte nocą, niemal wymarłe. Górskie cienie odbijają się w jego pustej tafli. Nic dziwnego, że ta jego cisza i spowijająca je ciemność tak przyciągają Hibberta. Na lodzie jest zupełnie sam, choć coś nieznacznie przesuwa się tuż za ogrodzeniem. Jakaś śnieżna postać. Kobieta. Może zbłąkana turystka, która tak jak on chciała skosztować czaru zimowej nocy? Teraz wlepia w niego dziwne spojrzenie zza siatki, by za chwilę znaleźć się tuż obok. Szusuje przy Hibbercie pełna gracji i życia, jakby nie zważała na to, że ktoś może zobaczyć ich na tym lodowisku — samych. Kim jest ta niesamowita kobieta? Kim była zjawa, która znikła nagle z lodowiska tej nocy, a o której Hibbert nie mógł przestać myśleć? Kim jest i cóż znaczyła jej dziwna odpowiedź, że mieszka tam, wysoko, pokazując palcem w stronę szczytów gór? Jak wiele dałby Hibbert za jeden jej mroźny pocałunek? Jak daleko poszedłby za nią w lodowe przepaście, w głąb dzikiej Natury, w śnieżne górskie przełęcze, które nie wróżą nic innego jak tylko niechybną śmierć? Co teraz goni za nim poprzez śnieżną przestrzeń, gdy zwiedziony urokiem pięknej dziewczyny, wszedł nieroztropnie tak wysoko i właśnie zapada się w puszysty, głęboki śnieg?
Opowiadanie Algernona Blackwooda pt. Urok śniegu [1] (org. The Glamour Of The Snow) przyciąga klimatem zimy i równoczesną grozą czegoś, co czai się w mroku zimowej nocy, kusi lodowym oddechem i niebezpiecznym pięknem natury. Śnieg i mróz to dobra sceneria do snucia strasznych historii. Urokliwie rozświetlone miasteczko leżące u stóp potężnych gór kontrastuje z surowością przyrody. Lodowa zjawa, która kusi biednego Hibberta, a która mieszka w górach i boi się dźwięku kościelnych dzwonów ma swój pierwowzór w starych legendach. Stąd w Uroku śniegu znajdziemy wszystko, co trzeba — folklor, noc, grozę przedziwnej atmosfery oraz silny nacisk na zjawiska przyrody.
Opowiadanie w oryginale możecie przeczytać TU.
Obraz mrocznej zimy możemy znaleźć również w filmie Śmiertelnie mroźna zima (org. Dead of winter) z 1987 roku. Sam film to bardziej thriller niż horror, niewiele ma też wspólnego z opowiadaniem Blackwooda. Nie dlatego jednak wybrałam ten tytuł do grudniowego odcinka PG. Głównym motywem była zima, mroczna atmosfera, która towarzyszy bohaterom niemal przez cały czas, poczucie zagrożenia i odcięcie od świata. Główną bohaterką filmu jest Katie — aktorka, która dostaje rolę w filmie pewnego reżysera i wyjeżdża wraz z jego pomocnikiem do odosobnionego wiktoriańskiego domostwa, w którym ma nagrać pierwsze sceny do filmu. Po jakimś czasie okazuje się, że film był tylko pretekstem, a z miejsca, do którego trafiła, nie ma ucieczki. Odcięte telefony, zasypane śniegiem drogi i ludzie, którzy najprawdopodobniej z jakiegoś powodu chcą jej zrobić krzywdę. Już sama sceneria Śmiertelnie mroźnej zimy przyciąga uwagę widza, choć film jest wart obejrzenia również ze względu na ciekawą fabułę, duszną atmosferę, a także niesamowity suspens.
Dalej w temacie:
Zima w grach cz. 1
Zima w grach cz. 2
Filmowe horrory z motywem zimy
TOP 5 śnieżnych filmów grozy
Opowiadanie Śnieg ze Strasznych historii
SYBERYJSKIE DEMONY
"Aby polując wśród lodów, ustrzec się Czcharurów, trzeba mieć ze sobą zajęczą skórkę". Syberyjska mitologia jest dość mroczna i niezwykle bujna. Zgodnie z koncepcją tego odcinka, uznałam, że na szczególną uwagę zasługują Czcharurowie, postaci mityczne ściśle związane ze śniegiem i lodem. Pływają oni bowiem wśród lodowców i zaczepiają syberyjskich łowców polujących na foki. Z wyglądu przypominają ich samych, ale nie można dać się zwieść! Czcharurowie zapytają takiego łowcę: "Co robicie, gdzie mieszkacie, co jecie, w co się ubieracie?", na co trzeba odpowiedzieć: "Żywimy się zającami, ubieramy się w zajęcze skóry", co uchroni przed śmiercią z rąk Czcharurów, którzy po tych słowach odpływają [2].
DUCHY KRAINY ESKIMOSÓW
W mitologii Eskimosów nietrudno doszukać się istnienia bóstw silnie powiązanych z otaczającym ich światem, w którym panowała wieczna zima. Na przykład taki Oqalorak, władca zasp śnieżnych zamieszkujący spadziste brzegi zasp. Jego działanie nie było przychylne Eskimosom. Zsyłał on burze i zadymki śnieżne, a wśród szalejącego żywiołu dało się słyszeć jego złośliwy chichot. Gdy tylko myśliwi wyruszali na łowy — czy to saniami po lądzie, czy łodziami po lodowatych wodach, dmuchał silnym wiatrem i śniegiem i naigrywał się z tego, że oni sami marzną, podczas, gdy on odziany był w skóry karibu [3].
POLSKA DEMONOLOGIA
W naszej polskiej demonologii uchował się specyficzny demon — Mróz, którego postać przypominała siwego dziadka z białą brodą. Jego obecność zapowiadała okrutne zimowe mrozy. W niektórych rejonach Polski zapraszano Mroza na kolację wigilijną, aby go obłaskawić [4].
GERMAŃSKIE POTWORY
W mitologii i demonologii germańskiej znalazły się Tatzelwurmy, które doskonale pasują do opowiadania Blackwooda. Tatzelwurmy to małe alpejskie smoki (węże z pazurami), które ukrywały się pośród zaśnieżonych szczytów Alp. Nie ziały ogniem, ale z ich pysków wydobywały się dziwne opary. Nazywano je także duchami gór [5]. Kto wie, czy na podobne duchy nie natknął się Hibbert z Uroku śniegu.
W mitologii i demonologii germańskiej znalazły się Tatzelwurmy, które doskonale pasują do opowiadania Blackwooda. Tatzelwurmy to małe alpejskie smoki (węże z pazurami), które ukrywały się pośród zaśnieżonych szczytów Alp. Nie ziały ogniem, ale z ich pysków wydobywały się dziwne opary. Nazywano je także duchami gór [5]. Kto wie, czy na podobne duchy nie natknął się Hibbert z Uroku śniegu.
[1] Blackwood Algernon, Urok śniegu, [w:] Algernon Blackwood, Wendigo i inne upiory, C&T, Toruń 2006.
[2] Zob. Tulisow Jerzy, Ludy starożytnej Syberii, New Media Concept, Warszawa 008.
[3] Zob. Walendziak Teresa, Eskimosi, New Media Concept, Warszawa 2008.
[4] Zob. Paweł Zych, Witold Vargas, Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach, BOSZ, Olszanica 2012.
W poprzednim odcinku Przestrzeni grozy
mogliście poczytać o duchach i nawiedzonych miejscach...