#ColdBlood TAG nie ominął również Przestrzeni. Dzięki, Tanayah :)
Powinno pójść łatwo i szybko, bo to w sumie taka trochę moja tematyka.
Przechodzę do rzeczy:
Przechodzę do rzeczy:
1. Jaki tytuł nosiła pierwsza książka, którą przeczytałaś/łeś z autentycznym przerażeniem? Dobra. To tylko z pozoru wydaje się proste. Przerażenie może mieć wiele twarzy, a mi przed oczami
majaczy się tylko jedna. Dziewczyna z sąsiedztwa Jacka Ketchuma [recenzja]. Podejrzewam, że nie jest to pierwsza książka, która mnie przeraziła i może to nawet złe słowo: przerażenie, a Dziewczyna z sąsiedztwa wyskoczy mi jeszcze pod co najmniej jednym pytaniem. Ale tak właśnie czuję. Przeraziła mnie ta książka aż do kręgosłupa. Zło w swojej najczystszej postaci. Nigdy potem nie widziałam już takiego zła. I prawdopodobnie nigdy przedtem. A jeśli miałabym podać jakąś książkę z kiedyś, taką pierwszą pierwszą, która teraz być może już tak nie przeraża, ale kiedyś przerażała, to byłaby to... Bestia Ragnhilda Grødala Nilsena. W zasadzie nie było w niej nic tak strasznego, ale wiem, że utrzymywała we mnie specyficzny niepokój. Poza tym to dobra książka do myślenia — gdyby ktoś chciał poczytać o teoriach Junga i Freuda. A ja zawsze jestem zdania, że thrillery psychologiczne bardziej przerażają od tych krwistych, w których trup ściele się gęsto.
2. Najlepszy thriller jaki przeczytałaś/łeś w minionym roku? Thriller? Odpowiedź jest tylko jedna. Cięcie Veita Etzolda [recenzja]. Mocny, bulwersujący. Z trudem można było się od niego oderwać.
3. Książka z czarną okładką, która mroziła ci krew w żyłach, kiedy ją czytałaś/łeś?
Ludzie, którzy jedzą ciemność Richarda Lloyda Parry'ego [recenzja]. To ala reportaż, nie żaden fikcyjny thriller, a jednak czyta się go jak thriller. W dużym napięciu i momentami z realnym przerażeniem.
A tak poza tym, patrzyłam sobie na te wszystkie okładki i w każdej znalazłam jakiś czarny element. Trudno było wybrać.
A tak poza tym, patrzyłam sobie na te wszystkie okładki i w każdej znalazłam jakiś czarny element. Trudno było wybrać.
4. Ulubiony bohater thrillera. Z jakiej książki, dlaczego go lubisz? Uzasadnij. Tak naprawdę to ja tych thrillerów nie czytam za wiele. Chociaż, co kryje się za słowem: thriller? Thriller to inaczej dreszczowiec. Ma wywoływać silne napięcie emocjonalne u odbiorcy, wiąże się z lękiem itd. itd. Wśród thrillerów można wyróżnić thriller kryminalny i proponuję zatrzymać się przy tym pojęciu. Od razu lepiej. Zatem moim ulubionym bohaterem thrillera (kryminalnego) będzie Lacey Flint, postać wykreowana przez J. S. Bolton (znamy ją z Ulubionych rzeczy, Karuzeli samobójczyń, Zagubionych i Mrocznych przypływów Tamizy). I dlaczego Lacey Flint? Bo jest piekielnie skomplikowana. Ciągle zmaga się z psychicznymi ciężarami, ciągle ma pod górkę. I podziwiam ją za odwagę.
5. Czytając książkę musisz mieć dopasowany soundtrack? Czy w ogóle słuchasz muzyki podczas czytania? Jeśli tak to jakiej? Nie mogę (nie umiem) słuchać muzyki podczas czytania. Próbowałam z różną muzyką (oczywiście bez przesady, nie wyszłam poza swoje rejony) i efekt zawsze był ten sam. Zamiast zaczytania było standardowe... zasłuchanie. To jedyny moment w życiu, gdy książka przegrywa. Dlatego albo słuchanie, albo czytanie.
6. Thriller lub horror, który zmroził ci krew w żyłach i długo nie mogłaś/eś o nim zapomnieć. Powtórzę się. Dziewczyna z sąsiedztwa Jacka Ketchuma. Zmroził krew, coś we mnie zabił itd. Naprawdę. Nigdy Ketchumowi tej książki nie zapomnę (i nie wybaczę) i żaden horror, który mogłabym podać tu za przykład, nie przebije tej okrutnej, wstrętnej książki.
7. Z jakim bohaterem książkowym nie chciałabyś/nie chciałbyś zadzierać? Z pewnością z Hannibalem Lecterem z książek Thomasa Harrisa. Tak jakoś. Bardziej straszą mnie realne postaci niż np. duchy, czy inne zjawiska nadprzyrodzone. Obok Lectera postawię Łamacza z Kliniki Fitzka. Choć jego ofiary doznają zupełnie innych... obrażeń.
8. Ulubiony thriller, który został zekranizowany? Christine Stephena Kinga. Albo Lśnienie. I nawet jeśli nie są to typowe thrillery, to nic poza adaptacjami kingowych książek nie przychodzi mi do głowy. Choć podkreślę tutaj, że akurat Christine wolę w wersji oryginalnej. Jej ekranizacja nie jest już tak efektowna. Z Lśnieniem mam na odwrót.
9. Książka, która zmotywowała cię do zrobienia/nauczenia się czegoś nowego w życiu? Zew oceanu Tomasza Cichockiego. Może nie od razu po przeczytaniu, ale to ona przeważyła szalę i to dzięki niej postanowiłam nauczyć się żeglować. Oczywiście nie mówię tu od razu o żegludze morskiej (na razie wolno mi odpływać 2 mile morskie od brzegu), ale jeziorna jak najbardziej! To, że zrobiłam patent żeglarski, może być doskonałym dowodem na to, jak bardzo czyjeś wspomnienia mogą inspirować.
10. Jakiego autora chciałabyś/chciałbyś poznać osobiście i może nawiązać znajomość? Dwa ostatnie pytania trochę odstają od reszty, chociaż ostatnie postaram się potraktować tematycznie. Z wieloma autorami (niethrillerowymi) chciałabym się spotkać, ale jeśli mam pozostać w określonej przez ten tag tematyce (i za bardzo nie bujać w obłokach), wybiorę Zygmunta Miłoszewskiego. A żeby właśnie pobujać w obłokach, nie będę oryginalna i wybiorę Stephena Kinga. Ale na dokładkę mogę zdradzić z jakim autorem nie chciałabym się spotkać. Uwaga, uwaga (bo to będzie zaskoczenie): Jack Ketchum. Wolę nie wiedzieć, co tak naprawdę siedzi w jego głowie i czemu tak potwornie widzi świat.
Do tagowego wyzwania nie będę nikogo imiennie nominować (chyba że ktoś sobie życzy). Ktokolwiek ma chęć wziąć udział w tym strasznym tagu, zapraszam! Dla mnie to była sama przyjemność :>
Do tagowego wyzwania nie będę nikogo imiennie nominować (chyba że ktoś sobie życzy). Ktokolwiek ma chęć wziąć udział w tym strasznym tagu, zapraszam! Dla mnie to była sama przyjemność :>