Trafił na niego. Na Bezimiennego. To on go zabił i wypatroszył,
wykrwawił ciało, a duszę, która żyła zamknięta w laptopie,
spalił i rozkruszył na pył."
Ułatwię sobie.
"Masz na facebooku 438 przyjaciół.
I jednego wroga.
Przyjaciele są wirtualni,
wróg jest prawdziwy.
Namierzy Cię.
Wytropi.
Zabije.
Masz na Facebooku 438 przyjaciół,
ale żaden z nich nie zorientuje się,
że nie żyjesz."
Uznałam, że opis z okładki zrobi znacznie lepsze wrażenie, niż jakikolwiek mój wymyślny wstęp. Przestraszeni? Podejrzewam, że dzieci epoki Facebooka uniosą lekko w górę kąciki ust, by za moment opuścić je w nerwowym zmieszaniu. Veit Etzold wiedział, co robi. Do tego zrobił to doskonale. Nie jestem fanką Facebooka, a mimo to podczas lektury odczuwałam pewien dziwny dyskomfort. Wyobraźcie sobie, że poznajecie w sieci kogoś interesującego. Nie macie pojęcia kim jest, ale przecież ma swój facebookowy profil, macie nawet czwórkę wspólnych znajomych. Podaje swoje miejsce pracy i wrzuca zdjęcia. Staje się godny zaufania. Istnieje. Nie macie wątpliwości, że istnieje i jest ok. Rozmawiacie przez telefon. Ma sympatyczny, kojący głos. Tak, na pewno istnieje. Wy też istniejecie. Aż za bardzo. Wasze istnienie w sieci jest czasem bardziej namacalne, niż te "na żywo". Dzielicie się swoimi przemyśleniami, prywatnym życiem, podajecie adresy mailowe, nietrudno dotrzeć do Waszego IP. Nietrudno Was odnaleźć. Piszecie o sobie, podajecie detale, które wydają się niemal nieistotne. Ale nie dla Niego. Dla Niego wszystko jest istotne. Nawet, gdy już Was zabije, Wasze wirtualne życie będzie nadal trwać. Nikt się nie zorientuje, bo przecież wciąż będziecie w sieci. Nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, że leżycie tak od wielu dni we własnym mieszkaniu, a on tylko czeka, by znowu uderzyć. Zna Was doskonale. Najlepsze, że sami mu na to pozwalacie...
Do Clary Vidalis, policjantki z Wydziału Zabójstw, trafia przerażające nagranie. Z czerni wyłania się postać młodej dziewczyny, a tuż za jej plecami wielkie czarne ręce ściskające ostrze noża. Dziewczyna łamiącym się głosem przekazuje wiadomość, po czym błyszczące ostrze bezwzględnie podcina jej gardło. Nie jest pierwszą jego ofiarą. Wszystkie są piękne, popularne. Znajduje je na portalach randkowych, a potem same wpadają w jego sieci. Mężczyźni również. Wybiera tych pełnych perwersji, z najbardziej wymyślnymi seksualnymi zboczeniami. Wybiera ich, a potem nie ma dla nich litości. Ofiary tygodniami leżą we własnych mieszkaniach, zmumifikowane, podczas gdy ich wirtualne życie nadal trwa. Jest inteligentny. Gra, jaką rozpoczyna z Clarą, robi się coraz bardziej chora i niestety nic nie wskazuje na to, żeby udało się szybko go złapać. Tymczasem w TV odbywa się kontrowersyjne show (coś ala konkurs piękności), którego zwyciężczyni będzie musiała spędzić noc z wylosowanym szczęśliwcem. Nic dziwnego, że staje się ono kolejnym celem okrutnego zabójcy... Zabójcy, któremu nie wystarcza sam akt morderstwa. On musi jeszcze pokazać go światu.
"Bo gdzie inni byli tylko cieniami, on był gęstym mrokiem".
"Bo gdzie inni byli tylko cieniami, on był gęstym mrokiem".
Cięcie to doskonały, wielopłaszczyznowy thriller, który wciągnął mnie bez opamiętania! Nie zabrakło w nim krwawych i bulwersujących opisów; autor nawet nie próbował łagodzić napięcia. Wiem, że niektórych może oburzać lub zniesmaczać. Na mnie nie wywołał tak silnego wrażenia, jakiego do tej pory nie mogę odmówić Ketchumowi. Nie chciało mi się krzyczeć, jak podczas czytania Dziewczyny z sąsiedztwa, a jednak efekt był bardzo podobny. Jeśli ktoś w ogóle sięga po thrillery, wybierając Cięcie trafi na coś szczególnie mocnego. Osobom, które wolą inną literaturę, raczej nie polecam ;)
Wg mojej skali 4,5/5
Cięcie
Veit Etzold
Wydawnictwo Akurat
Rok wyd. 2014
s. 544Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Baza recenzji Syndykatu ZwB