26.01.2014

Palownik

Palownik
Gregory Funaro
Wydawnictwo Prószyński Media
Rok wyd. 2013
s. 600
(u mnie e-book)

"Czy to możliwe, by naśladował Włada Palownika?
Tego rumuńskiego księcia, który był pierwowzorem Drakuli?"

"Zdawało mi się, że mnie wołasz. Tobie się zdawało, że coś mówię. Powiedz mi, jak mogłeś pomyśleć, że pozwolę ci odejść?" Tak. Zaczęło się naprawdę obiecująco. Tytuł, okładka, recenzje. Już od pierwszej sceny byłam pewna, że czekają mnie spore emocje podczas czytania Palownika. I w sumie tak było. Towarzyszyły mi jeszcze kilkanaście dobrych stron i przez pewien czas miałam wrażenie, że trafiłam na naprawdę niezły kryminał. Aż coś oklapło. Nie wiem, czy fakt stosunkowo szybkiego zdemaskowania (nam przez autora) samego mordercy, czy to, że porównanie do Włada Palownika okazało się nie do końca trafione, a ja oczekiwałam historii rodem z rumuńskiego horroru - nie wiem co się stało, ale w pewnym momencie zgasło we mnie zainteresowanie fabułą. Zniknęła otoczka jako takiej tajemniczości. Coś nie wyszło i nie wiedziałam, czy warto kontynuować czytanie. 

Z Gregory'm Funaro spotykam się po raz pierwszy, choć Palownik to druga po Rzeźbiarzu książka z agentem specjalnym FBI Samem Markhamem. Przy tym, oceniona nieco lepiej od swojej poprzedniczki. Stylowi Funaro nie mam nic do zarzucenia. Osoby, które lubią płynność akcji, bez marginalnego zagłębiania się w życie osobiste głównych bohaterów (ostatnio zraził mnie tym Mankell) i nie oczekują, że czytany kryminał okaże się bestsellerem, powinny być usatysfakcjonowane Palownikiem. Poza tym sam pomysł porównania techniki mordercy do tej, którą stosował Vlad Tepes, zwany Drakulą (hospodar wołoski, który nabiał na pal swoje ofiary) - wydawał mi się bardzo ciekawy. Pierwszy raz ktoś sięgnął po tę prawdziwą historyczną postać, a nie po hrabiego Drakulę, wytwór późniejszej literackiej wyobraźni Brama Stokera. To wszystko zapowiadało się naprawdę dobrze...

"Zdawało mi się, że mnie wołasz. Tobie się zdawało, że coś mówię..." Słowa piosenki świdrują w głowie przestraszonego prawnika. Nie wie z jakiego powodu, ani kto trzyma go związanego na fotelu dentystycznym w zamkniętym, obcym pomieszczeniu. Nie ma pojęcia kim jest człowiek, który najwyraźniej chce wyrządzić mu krzywdę, ale z całą pewnością nie ma szans, aby go od tego odwieźć. I ma rację. Niebawem, żywy i w pełni świadomy, zostaje nabity na pal... Podobnie jak dwie inne ofiary, które jakiś czas temu znaleziono porzucone w różnych miejscach, z twarzami skierowanymi ku gwiazdom. Na ciele prawnika zostały wycięte dziwne napisy. Po rumuńsku? Czy trafiamy na naśladowcę legendarnego Palownika, czy też to sam Palownik powrócił w zupełnie nowej postaci?

Śledztwem zajmuje się agent Markham, który błyskotliwie (czasem zbyt błyskotliwie) łączy różne fakty, zagłębia się nawet w astronomię, szuka powiązań, które nie przyszłyby na myśl zwykłemu czytelnikowi. Zaraz obok pojawia się postać mordercy. Może trochę za szybko, ale dzięki temu już od samego początku mamy możliwość stopniowego poznawania jego psychiki, motywu, szaleńczego umysłu, który każe mu zabijać w tak bestialski sposób. 

Nie mogę powiedzieć, że Palownik to kryminał niskich lotów i że w ogóle nie budzi emocji. Jest i napięcie, i psychopatyczna gra, i na pewno nie żałuję, że mimo zachwiań, doczytałam tę książkę do końca.

Wg mojej skali 6/10.


Książka przeczytana w ramach wyzwań:
52 KSIĄŻKI (7) 


Baza recenzji Syndykatu ZwB 

Wcześniej na blogu:

    https://2.bp.blogspot.com/-SxYS2MMRJdE/Wr5NqQ1FLlI/AAAAAAAAO5I/xa_eTv_VFwspz34Uh3irHkRn_K8DpaX5ACLcBGAs/s1600/621275-352x500.jpg    

zBLOGowani.pl

A w odwiedziny chodzę do:

Wyzwanie czytelnicze 2018

2018 Reading Challenge

2018 Reading Challenge
Luka has read 0 books toward her goal of 60 books.
hide

Obsługiwane przez usługę Blogger.