— Nie jestem ranna. — Spojrzałam na swoje zakrwawione ubranie
czując dziesiątki oczu wpatrujące się we mnie.
— Jestem dowodem."
Cokolwiek wspominałam w związku z moją nieszczególną sympatią do kobiet piszących kryminały — ostatecznie i definitywnie odwołuję. Przynajmniej w przypadku Bolton. Jestem pod tak dużym wrażeniem jej książki, że aż sama się sobie dziwię. Na to nie ma żadnej reguły. Autorka pisze rewelacyjnie i wielu poczytnych pisarzy mogłoby jej pozazdrościć. Zwarta akcja, zero przeciągania, pomysłowo przenikające się wątki i doskonale zarysowane postaci. Przy tym niesamowity element zaskoczenia i to "coś", co naprawdę wbija w fotel. Dawno nie czytałam tak sprawnie (!) napisanego kryminału. Z obawy, że dałam się autorce nieco omamić (np. typem bohaterów, który lubię najbardziej), poczytałam sobie inne recenzje Ulubionych rzeczy, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że o żadnej przesadzonej subiektywności w ocenie nie może być mowy. A przynajmniej nie tylko ja zostałam przez Bolton "omamiona"...
Pierwsze spotkanie z główną bohaterką — młodą policjantką, Lacey Flint, przypada w momencie, gdy na środku ulicy, prosto w ramiona Lacey osuwa się zakrwawiona kobieta. Ma poderżnięte gardło. Nie wiadomo kim jest, nie wiadomo dokąd w tak krótkim czasie mógł zbiec jej zabójca, a prowadzący śledztwo podejrzliwym okiem zerkają na świadka całego zdarzenia, który na domiar złego nieszczególnie potrafi wyjaśnić, jak ledwie żywa kobieta znalazła się w pobliżu, i to niemal niezauważona. Mimo że to Lacey jest tym nieco nieogarniętym świadkiem i poprzez to nie może uczestniczyć w dochodzeniu, udaje jej się przebywać w samym centrum zdarzeń. To bowiem nie koniec tajemniczych morderstw, a metody zabójcy do złudzenia przypominają te, które stosował znany wszystkim z epoki wiktoriańskiej — Kuba Rozpruwacz. Kim jest jego teraźniejszy naśladowca (i czy rzeczywiście to naśladowca)? Co z tymi morderstwami ma wspólnego młoda, niepokorna policjantka?
Tak, to wszystko brzmi niczym fabuła przeciętnego kryminału. Nie dajcie się jednak zwieść. Bolton stworzyła coś naprawdę niesamowitego, pokrętnego, niebezpiecznie pędzącego w nieznane. Rzeczy, które wydają się przewidywalne, nagle zyskują drugie dno, podejrzenia przeskakują z osoby na osobę. Oczywiście, mogłam domyślić się zakończenia, ale zanim to zrobiłam, zdarzyło się jeszcze tyle nagłych zwrotów, że to właściwe zupełnie mnie zaskoczyło.
Wg mojej skali 5/5
Ulubione rzeczy
S. J. Bolton
Wydawnictwo Amber
Rok wyd. 2012
s. 416
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
52 KSIĄŻKI (9)
Tak, to wszystko brzmi niczym fabuła przeciętnego kryminału. Nie dajcie się jednak zwieść. Bolton stworzyła coś naprawdę niesamowitego, pokrętnego, niebezpiecznie pędzącego w nieznane. Rzeczy, które wydają się przewidywalne, nagle zyskują drugie dno, podejrzenia przeskakują z osoby na osobę. Oczywiście, mogłam domyślić się zakończenia, ale zanim to zrobiłam, zdarzyło się jeszcze tyle nagłych zwrotów, że to właściwe zupełnie mnie zaskoczyło.
Wg mojej skali 5/5
Ulubione rzeczy
S. J. Bolton
Wydawnictwo Amber
Rok wyd. 2012
s. 416
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
52 KSIĄŻKI (9)
Baza recenzji Syndykatu ZwB