Aby w miarę sprawnie powrócić na blogowe tory (bo przyznaję, odbiegłam daleko), dobrze rozciągnąć palce i myśli przy czymś innym niż same recenzje książek; przy czymś z większym przymrużeniem oka, a do tego w moich ulubionych mrocznych klimatach. I tu dziękuję Karolinie z tanayah czyta, która niedawno zaprosiła mnie do tagu Diabelski kociołek (u niej wyszedł tak). Pomysłodawczynią tagu jest Olga z Wielkiego Buka (tag u niej). Zabawa idealnie pasuje na ciemne listopadowe wieczory.
(czyli najładniejsza i jednocześnie
najmroczniejsza okładka książki):
Od razu do głowy przyszła mi okładka jednego z wydań książki Stephena Kinga Cmętarz zwieżąt. To wydanie z 2009 roku, a jego okładka jest... niesamowita! Ta butelkowa ciemna zieleń, ta przekręcona główka kota i te jego wielkie, szklane oczy! Zarazem piękna, jak i trochę groźna. Zachęcająca i niepokojąca. A o samym Cmętarzu pisałam tu.
Szczypta gnilca
(czyli ulubiona książka z nieumarłymi,
zombie i innymi żywymi trupami):
I tu będzie problem. Do tej pory nie przeczytałam dobrej książki o zombie. Niestety Apokalipsa Z zupełnie mnie nie wciągnęła, pierwsza część Przeglądu Końca Świata wciąż leży gdzieś na półce, a cyklu The Walking Dead nie mogłam nigdzie dostać (a kupować nie chciałam). Przypomniałam sobie jednak, że jakiś czas temu wypożyczyłam książkę World War Z Maxa Brooksa, która zaskoczyła mnie swoją żywą i wciągającą akcją. Z braku czas odłożyłam ją na przyszłość i pewnie kiedyś do niej wrócę.
Włos jednorożca
(czyli książka z magicznym
lub mitologicznym stworzeniem):
Wybieram Cień kruczych skrzydeł (tu recenzja), a z niej mroczne i wstrętne kusztaki, które kradną ludzkie dusze. Kusztaki to pół ludzie, pół wydry. Trudno uwierzyć w ich istnienie, a jednak... one istnieją i czasem łatwo pomylić je z ludźmi.
Kropla krwi
(czyli ulubiony horror, slasher, thriller,
w którym leje się posoka):
Nie wiem, czy ulubiony, ale uznałam, że w tej kategorii musi pojawić się Jack Ketchum. Nie śmiałam jednak podać jego Dziewczyny z sąsiedztwa, która zawsze przychodzi mi na myśl, gdy myślę: krwawy i okrutny. Tym razem wybieram Poza sezonem. Odpowiednio krwawe, mocne i okrutne!
(czyli postać, nad którą wisi
bądź zdaje się wisieć jakaś klątwa):
Niestety tutaj nic nie przychodzi mi do głowy, więc trochę nagnę zasady tego tagowego punktu i zamiast osoby, nad którą wisi jakaś klątwa, podam przykład wyklętej wsi. Może niektórych trochę zdziwi ten przykład u mnie, ale wybieram Stefana Dardę i jego Czarny Wygon: Słoneczną Dolinę, o której pisałam tu.
Garść skażonej ziemi
(czyli literackie miejsce, w którym
zdecydowanie nie chcielibyście mieszkać):
O, z pewnością nie chciałabym mieszkać w lovecraftowym mieście Innsmouth! Przerażająca widmowa mieścina rybacka, w której mieszkają... Po więcej zajrzyjcie do jednego z odcinków Przestrzeni grozy, gdzie sporo pisałam o Innsmouth.
(czyli literacka scena, która wywołała
w Was krzyk przerażenia):
Wybieram scenę operacji jednego z pacjentów szpitala psychiatrycznego z książki Szpital Przemienienia Stanisława Lema. Czytałam ją mdlejąc, zakrywając oczy palcami i śmiało mogłabym na niej krzyczeć. Może nie było to typowe przerażenie, ale długo tego nie zapomnę!
Najczystsza z łez
(czyli Wasz ulubiony bohater, który byłby zdolny
uratować Was z każdej opresji):
U mnie będzie to Vuko Drakkainen z Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Dlaczego? Bo jest odpowiednio ponury, tajemniczy i dość zdystansowany, a przy tym to prawdziwy wojownik!
Choć nie zapraszam nikogo imiennie,
to zachęcam Was do wzięcia udziału
w #Diabelski kociołek Book Tag!