"Na widok niekończących się alej tchnących śmiercią i rybiooką pustotą, na myśl o niezliczonych wnętrzach grążących się w ponurym mroku i wydanych na pastwę pająków, wspomnień i robaka zwycięzcy..." Jeśli nie doznasz odrazy czując rybi odór, nie odstraszą Cię podejrzanie opuszczone ulice i gnijące domy, nie porazi echo ohydnych śpiewów dobiegających nocami z kościoła — już sama atmosfera tego miejsca pożre resztki Twojego spokoju. Dźwięk gulgoczących głosów. Widok wyłupiastych oczu, które nie mrugają. Jeśli nie uwierzysz w przerażające opowieści snute przez okolicznych mieszkańców, którzy nigdy nie wsiadają do autobusu jadącego do Innsmouth, na miejscu przekonasz się, że z tym miastem jest coś nie tak. Podmokłe, zgniłe i cuchnące, na wpół martwe, na wpół toczone jakimś obrzydliwym wynaturzeniem. Szkaradni mieszkańcy z mniej lub bardziej postępującą tajemniczą deformacją ciała, oddający się mrocznemu kultowi... Chcecie posłuchać historii o pół-ludziach pół-rybach, podwodnym bogu, który wciąga w swe morskie odmęty, i losie, jaki czeka wyznawców należących do Ezoterycznego Zakonu Dagona? Tylko muszę Was ostrzec. To nie będzie jedna z tych niewinnych morskich opowieści.
Jej narratorem jest mężczyzna, który podróżując za młodu po Nowej Anglii, zapuścił się do podejrzanej rybackiej mieściny, widmowego Innsmouth. Udało mu się uciec z tego przeklętego miejsca i stał się świadkiem w dochodzeniu, jakie podjęto w sprawie zaszłych tam zdarzeń. Rzeczy, które zobaczył i o których usłyszał od miejscowego pijaczyny, a także klimat tego zapadłego miasta wydały mu się odrażające i napawały go głębokim lękiem. Ludzie, których spotykał, wyglądali bardzo dziwacznie, poruszali się nienaturalnie i wydawali z siebie niepokojące odgłosy. Początkowo zrzucał to na karb ich cudzoziemskości, potem zorientował się, że przyczyną deformacji może być albo choroba, albo coś o wiele groźniejszego. Coś, co trudno objąć rozumiem. Jakiś czas temu bowiem wkradł się do Innsmouth niebezpieczny kult, który skłonił mieszkańców do odrzucenia chrześcijańskiej wiary i czczenia nowego boga — Dagona. Przerażony młody podróżnik szybko orientuje się, że musi uciec z tego miejsca. Tym bardziej, że ktoś próbuje dostać się do jego hotelowego pokoju, a zza drzwi słychać przeraźliwe rybie odgłosy...
Jej narratorem jest mężczyzna, który podróżując za młodu po Nowej Anglii, zapuścił się do podejrzanej rybackiej mieściny, widmowego Innsmouth. Udało mu się uciec z tego przeklętego miejsca i stał się świadkiem w dochodzeniu, jakie podjęto w sprawie zaszłych tam zdarzeń. Rzeczy, które zobaczył i o których usłyszał od miejscowego pijaczyny, a także klimat tego zapadłego miasta wydały mu się odrażające i napawały go głębokim lękiem. Ludzie, których spotykał, wyglądali bardzo dziwacznie, poruszali się nienaturalnie i wydawali z siebie niepokojące odgłosy. Początkowo zrzucał to na karb ich cudzoziemskości, potem zorientował się, że przyczyną deformacji może być albo choroba, albo coś o wiele groźniejszego. Coś, co trudno objąć rozumiem. Jakiś czas temu bowiem wkradł się do Innsmouth niebezpieczny kult, który skłonił mieszkańców do odrzucenia chrześcijańskiej wiary i czczenia nowego boga — Dagona. Przerażony młody podróżnik szybko orientuje się, że musi uciec z tego miejsca. Tym bardziej, że ktoś próbuje dostać się do jego hotelowego pokoju, a zza drzwi słychać przeraźliwe rybie odgłosy...
Opowiadanie Widmo nad Innsmouth (ang. Shadow over Innsmouth) H. P. Lovecrafta [1], które dla mnie stanowiło inspirację do trzeciej odsłony Przestrzeni grozy, opublikowane w 1931 roku, jest częścią kultowej już mitologii Cthulhu. Napisane w prawdziwie klasycznym stylu, mistrzowsko zakończone, silnie pobudzające wyobraźnię i doskonale obrazujące ponurą aurę widmowego Innsmouth i jego zdeformowanych, odrażających mieszkańców. Do poczytania w oryginale i po polsku (pdf).
Dagon lub Dagan (hebr. דגון) - bóg czczony niegdyś przez ludy semickie. Opiekował się rolnictwem i zbożem. Dla Filistynów był prawdopodobnie władcą mórz. Słowo dag w języku hebrajskim i ugaryckim oznacza rybę. Przez chrześcijan Dagon uznawany jest za demona [2].
reżyseria: Stuart Gordon scenariusz: Dennis Paoli rok produkcji: 2001 produkcja: Hiszpania |
Na podstawie opowiadania Lovecrafta, w 2001 roku Stuart Gordon nakręcił Dagona. Horror, do którego nie umiem podejść poważnie, choć swoją naiwnością i komizmem ustępuje miejsca dziwnej atmosferze, która dezorientuje widza. Widz chciałby się roześmiać i Dagona wyłączyć, a jednak coś go powstrzymuje. Absurdalność niektórych scen, schematy i efekty właściwe filmom lat 90., tandetna gra aktorska — wszystko to widza zniechęca, by za moment wciągnąć do środka, opleść wilgotnymi mackami i zdusić szlamem. W Imboca jest tak mokro, że spływające strugi brudnej wody widz czuje niemal na własnej skórze. Po wymarłych, mokrych ulicach snują się szkaradne postaci. Mają zrośnięte błoną pławną palce i szramy na szyjach. U niektórych deformacja już postępuje. "Zmieniają się, żeby pójść do morza". Tym przerażającym, z pozoru wymarłym, zapadłym, a jednak pełnym obślizgłego życia miastem zawładnął kult Dagona, morskiego boga, który przed laty ofiarował mieszkańcom tego hiszpańskiego miasteczka ryby i złoto. Jednak jak każdy bóg, tak i Dagon zażądał ofiary. Od tamtego czasu miasto grzęźnie w mulistej wodzie i biada tym, którzy dobiją do brzegów widmowego Imboca. Bohaterów Dagona złapał sztorm i — jak można się domyślić — ratunku upatrują w dopłynięciu do widniejącego na horyzoncie miasteczka. Dziwnie wygląda to miasto, zmywane przez deszcz i rozświetlane błyskawicami. Wąskie uliczki, zamknięte okiennice i nienaturalne, gulgoczące dźwięki dobiegające zewsząd, oplatają niewidzialnymi mackami biegnącą po pomoc Barbarę. Ani ona, ani Paul nie wiedzą, co czeka ich w Imboca. Widz może się tylko domyślać i kibicować nieporadnemu Paulowi, który z biegiem wydarzeń staje się coraz bardziej mężny (i nawet jego pomarańczowa bluza nie budzi już pobłażliwego śmiechu). Niestety kreacje bohaterów pozostawiają wiele do życzenia i budzą skojarzenie ze starymi horrorami klasy B. Jeśli jednak nie zrazicie się takimi detalami, czekają Was naprawdę emocjonujące sceny (z przymykaniem oka).
Na podstawie opowiadania Lovecrafta, w 2005 roku powstała także gra Call of Cthulhu: Mroczne zakątki świata. Bardzo mroczna i paranoiczna. Akcja gry rozgrywa się m.in. w Innsmouth i bezpośrednio nawiązuje do mitologii Cthulhu. Sama w nią nie grałam, więc nie określę stopnia trudności, ani natężenia ewentualnego strachu. Klimat gry możecie jednak odczuć już w poniższym trailerze.
Przeklęte miasta zmyte z powierzchni ziemi. W starych wierzeniach i ludowych baśniach motyw zapadłych miast, wsi, kościołów i dzwonów, wydaje się wciąż żywy. Miasta zapadały się z powodu win i grzechów zamieszkującej je ludności, okrucieństw władców, innowierczych praktyk. W te miejsca tworzyły się jeziora lub jamy. I tylko gdzieniegdzie wciąż słychać głos spod ziemi bijący z pochłoniętych przez nią kościołów. Legendy o upadłych miastach rozprzestrzeniały się po całej Europie. W Polsce mit ten trafił na szczególnie podatny grunt [3]. Można poczytać o nich w dziełach mistrzów, w starych beskidzkich legendach, ale również we współczesnej literaturze grozy [4].
Motyw zapadłych miast w literaturze dawnej:
Świteź Adam Mickiewicz (do poczytania)
Zatopiony dzwon Gerhard Hauptmann (do poczytania)
[1] H. P. Lovecraft, Widmo nad Innsmouth, [w:] H. P. Lovecraft, Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści, Vesper, Poznań 2012.
[2] źródło: Wikipedia
[2] źródło: Wikipedia
[3] Zob. Słownik folkloru polskiego, pod red. Juliana Krzyżanowskiego, Wiedza Powszechna 1965, s. 461.
[4] Motyw małej wsi na Roztoczu — Starzyzny, której nie ma na mapach, [w:] Stefan Darda, Czarny Wygon. Słoneczna Dolina, Videograf, Chorzów 2012.
[4] Motyw małej wsi na Roztoczu — Starzyzny, której nie ma na mapach, [w:] Stefan Darda, Czarny Wygon. Słoneczna Dolina, Videograf, Chorzów 2012.
Shadow over Innsmouth |