na chrzęszczący odgłos kroków na żwirze, wywróconą doniczkę
i odgłos naciskanych klamek. Ile jeszcze potrwa, zanim przyznasz,
że od pół godziny ktoś łazi wokół domu?"
Jest takie nazwisko, na widok którego za każdym razem reaguję z podobnie szalonym entuzjazmem. BOLTON. Od czasu Ulubionych rzeczy jest moją ulubioną autorką kryminałów i nie wiem jak jeszcze mogłabym wyrazić swój podziw, zachwyt, uznanie wobec jej pisarstwa, żeby się nie powtarzać, albo nie przesadzić. Dla mnie Sharon Bolton (wcześniej S. J. Bolton) jest mistrzynią suspensu. Tworzy nie tylko niezwykłe zagadki i ich rozwiązania, ale również fenomenalne bohaterki, z którymi za każdym razem sama się zżywam (czy niekiedy utożsamiam). Tak było z Lacey Flint. Jej zniknięcia (zamknięcia cyklu) nadal nie mogę odżałować i wciąż wydaje mi się, że w nowych bohaterkach kolejnych książek Bolton będę szukać wyłącznie jej cech. Autorce niestety nie udało się przekonać mnie do Małych mrocznych kłamstw, pierwszej spoza serii powieści Bolton wydanej w Polsce. Być może byłam obrażona za ucięcie cyklu z Lacey, albo Małe mroczne kłamstwa nie są szczególnie udanym dziełem.
Długo zbierałam się do kolejnych prób, co było trochę niepotrzebne, bo Stokrotka w kajdanach to jest znów ta Bolton, którą uwielbiam. Ta, która zwodzi czytelnika niemal do samego końca, żongluje motywami, wymyśla silnych, charyzmatycznych bohaterów, sprawia, że wytrzeszczam oczy po każdym rozdziale! I chcę więcej i więcej. I nie chcę, by coś się kończyło. Współodczuwam z główną bohaterką, bo to znowu postać z problemami. Bo ma dużo do ukrycia, nie dopuszcza do siebie ludzi i bardzo cierpi. Bo to silna kobieta, która heroicznie mierzy się z codziennością. Pióro Bolton jest plastyczne, nieco poetyckie, niektóre stosowane przez nią zwroty mocno uderzają do głowy, i nie trzeba ani wielu krwawych scen, ani tanich chwytów, by... kompletnie przepaść.
Przepaść, jak ofiary Hamisha Wolfa, charyzmatycznego lekarza-mordercy. Albo jak teraz ona, Maggie Rose, prawniczka zafiksowana na punkcie seryjnych morderców, których wyciąga z więzienia pisząc o nich bestsellery. Nieważne, czy są winni. Nieważne również, czy winny jest Hamish Wolf. Liczą się tylko błędy w dochodzeniach, niedostatecznie sprawdzone szczegóły, dowody, które można podważyć. Maggie ma niebieskie włosy i sama lubi o wszystkim decydować. Nie ulega listownym prośbom Hamisha o pomoc, nie daje zastraszyć się jego fanom (!), ani jego matce. Dopóki nie spotka się z Wolfem twarzą w twarz nie zdecyduje się dla niego pracować. Tym bardziej, że ten człowiek sporo ukrywa. Zresztą, podobnie jak Maggie.
Chętnie napisałabym Wam więcej, powiedziała o swoich podejrzeniach, odczuciach związanych z postaciami Maggie i Wolfa. I tak jest za każdym razem, gdy skończę jakąś książkę Bolton — przez długi czas nie umiem przestać o niej myśleć. Czytajcie, porozmawiajmy, nawet jeśli trudno bez spoilerów ;)
Wg mojej skali 5/5
Stokrotka w kajdanach
Sharon Bolton
Wydawnictwo Amber
Rok wyd. 2016
s. 368