i waszymi wojnami!"
— Wojenka, Lao Che
Pustkowie. Na pustkowiu dwie dziury. Dwa okopy. W tych okopach dwaj żołnierze. Jeden jest wrogiem drugiego. Ten drugi jest bestią, która zabija, pali lasy i zatruwa wodę. Takiego wroga trzeba podejść, zniszczyć, aby skończyć wojnę (tak było w instrukcji). Ale ten drugi to ten pierwszy — ja, to nie ten drugi. Ale przecież drugi to też jakiś ja. Siedzą w dwóch takich samych okopach, podobni do siebie jak dwie krople wody. Na jednego i drugiego czekają rodziny, jeden i drugi patrzy w gwiazdy, "czasem myśli, że świata już nie ma" i czeka aż ten drugi rozpali ognisko, wtedy i on będzie mógł rozpalić swoje. Będą puszczać do siebie pojedyncze strzały. Będą myśleć, że gdyby ten drugi też patrzył w gwiazdy, zrozumiałby, że wojna jest niepotrzebna. Będą się zakradać. Zaglądać do swoich okopów, mijać w ciemności. Aż któregoś razu zorientują się, że każdy z nich dostał tę samą instrukcję, która mówi, że wrogiem jest ten drugi. Dla tego drugiego wrogiem, który zabija zwierzęta i pali lasy jest ten pierwszy. "Ale przecież ja taki nie jestem, nie jestem bestią". Dlatego któryś z nich (nieważne, czy pierwszy, czy drugi) pisze wiadomość, którą wkłada do butelki, licząc, że butelka trafi do dziury tego drugiego. W końcu to nawet nie jest ich wojna.
Bardzo sugestywna i poruszająca książka autorów znanych mi już z A ja czekam. Oszczędne, ale niesamowicie ekspresyjne ilustracje Serge Blocha i mądry tekst Davide Caliego to według mnie jeden z lepszych portretów odkrywających bezsens i tragizm wojny. Przedstawione z perspektywy dwóch żołnierzy, którzy znaleźli się w tej samej sytuacji, stojąc jedynie po przeciwnych stronach frontu, tylko dlatego, że ktoś tam "u góry" (w książce to panowie z dziesiątkami medali na piersiach) uznał, że są wrogami. Każdy z nich został poinstruowany jak należy postępować z wrogiem, ale żaden z nich nie może zakończyć tej wojny. Z jednej strony, autorzy pokazują, jak okrutne i niedorzeczne są mechanizmy kierujące wojnami, z drugiej próbują przekazać, że siła może tkwić w jednostce, oraz że istotne jest dostrzeganie w drugiej osobie człowieka. Człowieka podobnego nam, z takimi samymi wątpliwościami, emocjami, z podobnym lękiem. Zresztą, nie sądzę, aby te kwestie wymagały dodatkowego tłumaczenia. Wróg sam zadziała na emocje i wyobraźnię czytelnika (tego młodszego, choć z pewnością dorosły doceni go bardziej). Siła Wroga kryje się również w doskonale przedstawionej atmosferze wojny. Te białe przestrzenie — tak jakby rzeczywiście nie było już świata, deszcz wpadający do dziur, w których siedzą wrogowie, gołym okiem widoczne osamotnienie i smutek. I wszędzie ten kolor khaki.
Na mnie ta książka zrobiła wrażenie ogromne, a i nieprzypadkowo dobrałam do niej cytat z piosenki zespołu Lao Che. Bardzo cenię ich muzyczny dorobek, który jest mocno zakotwiczony w tematyce wojennej (myślę tu zwłaszcza o rewelacyjnym albumie Powstanie Warszawskie). Może posłużyć za dobrą ścieżkę dźwiękową do Wroga. Jedno i drugie to mistrzostwo.
Na mnie ta książka zrobiła wrażenie ogromne, a i nieprzypadkowo dobrałam do niej cytat z piosenki zespołu Lao Che. Bardzo cenię ich muzyczny dorobek, który jest mocno zakotwiczony w tematyce wojennej (myślę tu zwłaszcza o rewelacyjnym albumie Powstanie Warszawskie). Może posłużyć za dobrą ścieżkę dźwiękową do Wroga. Jedno i drugie to mistrzostwo.
Wg mojej skali 5/5
Wróg
Davide Cali, Serge Bloch
Wydawnictwo Zakamarki
Rok wyd. 2014
s. 60
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
104 KSIĄŻKI (51)