Przykład czegoś obrazkowego, tym razem na pewno nie dla dzieci. Skąpe, ale sugestywne ilustracje Serge'a Blocha oraz prosty tekst Davide'a Cali złożyły się na wzruszający opis historii życia. Kontrast bieli, czarnej łamliwej kreski i czerwonej nitki. Kilka zdań, które są aż zanadto bliskie. Wielka sztuka przekazać coś tak oczywistego w tak prostej formie, wywołując tak silne wrażenie.
Wydawnictwo Hokus-Pokus odkryłam niedawno. Daleko mi do fascynacji typowymi wydaniami dla dzieci, szukam raczej czegoś innego, wyjątkowego, rysunkowego właśnie (wszystko przez Wechterowicza). Gdy przeczytałam na jednym z portali recenzję Gęsi, śmierci i tulipana, i dotarłam do kilku rysunków, myślałam, że umrę, że nakład tej książki jest już wyczerpany. Ale dzięki temu odkryciu zawędrowałam na stronę wydawnictwa, gdzie znalazłam A ja czekam...
"Czekam aż urosnę". Zaczynamy od początku. Dziecko czeka "na buziaka przed snem", na takie drobiazgi, jak ładna pogoda i świeże ciasto. Na święta. A potem już tylko aż stanie się duże, dorosłe, żeby ponownie czekać na miłość, na powrót, na rodzinę. Na wycieczkę w góry. Na "przepraszam". Na pozytywną diagnozę lekarza. By śmierć ukochanej osoby przyszła odrobinę szybciej, aby już jej nic nie bolało. Potem czeka się tylko na wiosnę. Na odwiedziny. Na telefon.
Ale chyba na tym to wszystko polega...
To smutny obrazek. Ta czerwona nitka, przeplatanie się radości z przemijaniem. Końce i początki. I nieustanne parcie do przodu. Wzrusza, ale i kuje. Bardzo mocna dawka bardzo banalnych emocji. Tak, w takiej małej formie. Nie mogę nie polecić.
Wydawnictwo Hokus-Pokus odkryłam niedawno. Daleko mi do fascynacji typowymi wydaniami dla dzieci, szukam raczej czegoś innego, wyjątkowego, rysunkowego właśnie (wszystko przez Wechterowicza). Gdy przeczytałam na jednym z portali recenzję Gęsi, śmierci i tulipana, i dotarłam do kilku rysunków, myślałam, że umrę, że nakład tej książki jest już wyczerpany. Ale dzięki temu odkryciu zawędrowałam na stronę wydawnictwa, gdzie znalazłam A ja czekam...
"Czekam aż urosnę". Zaczynamy od początku. Dziecko czeka "na buziaka przed snem", na takie drobiazgi, jak ładna pogoda i świeże ciasto. Na święta. A potem już tylko aż stanie się duże, dorosłe, żeby ponownie czekać na miłość, na powrót, na rodzinę. Na wycieczkę w góry. Na "przepraszam". Na pozytywną diagnozę lekarza. By śmierć ukochanej osoby przyszła odrobinę szybciej, aby już jej nic nie bolało. Potem czeka się tylko na wiosnę. Na odwiedziny. Na telefon.
Ale chyba na tym to wszystko polega...
To smutny obrazek. Ta czerwona nitka, przeplatanie się radości z przemijaniem. Końce i początki. I nieustanne parcie do przodu. Wzrusza, ale i kuje. Bardzo mocna dawka bardzo banalnych emocji. Tak, w takiej małej formie. Nie mogę nie polecić.
Wg mojej skali 5/5
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
52 KSIĄŻKI (23)