Maj 2015, a na Przestrzeniach... ~ Przestrzenie tekstu ~ blog literacki

2.05.2015

Maj 2015, a na Przestrzeniach...

Wietrzno-słoneczne dni eksplodujące soczystą zielenią. Błyszczące od słońca mokre liście. Majowe burze, majowy deszcz, wysokie drzewa. Trampki. Ciasto z rabarbarem jedzone w biegu. Po niewygodnych kwietniach, nastają te wszystkie maje, które — choćbym bardzo się opierała, zawsze jakoś koją, otwierają, dodają odwagi. Zimowo-wiosenne przejście z hukiem się zamyka. Wybieram nowe lektury, na które nie będę mieć czasu, potem pakuję walizki. Tego maja wyruszam na Bliski Wschód. Kłębią się we mnie jeszcze te wszystkie reportaże (o Biesłanie, Syrii) i nie wiem, czy ta podróż znalazła mnie, czy to ja nieświadomie ją sprowokowałam. A może wszystko dzieje się w odpowiedniej chwili.

Gdy myślę "kwiecień", przed oczami staje mi Pęknięte miasto. Biesłan. A potem już wszystko o tym trudnym, zagrożonym świecie. Motory rewolucji, Jagielski z Wieżami z kamienia. Taki był mój koniec kwietnia. Poruszający. Skierowany w strony, w których coś się dzieje. Wsiadałam do autobusów i myślałam jakie mamy szczęście, że na co dzień nie czujemy strachu, nie słyszymy głosów wojny, nie musimy bać się, że jakiś szaleniec wysadzi się razem z naszym autobusem. Gdy po głowie suną te wszystkie myśli, nie ma się ochoty na zwykłą codzienność. Pewnie dlatego było mnie tu ostatnio tak mało. Pewnie dlatego po Pękniętym mieście nie opisałam na razie żadnej przeczytanej książki. Mam trochę zaległości, ale maj będzie szalony, więc nie obiecuję, że uda mi się tak szybko wszystko nadrobić. Ale postaram się gdzieś tu być. A potem Wam o wszystkim opowiem. O książkach, o Izraelu, o tamtym świecie. A tymczasem zobaczcie, co działo się tutaj w kwietniu:

KWIECIEŃ 2015