"Podnosiły się jakieś ciężkie, senne powieki, otwierały w przerażeniu jakieś duże oczy i tak trwały w momentalnym wylęku. A pociąg mknął dalej w wichurze wiatru, w tańcu jesiennych liści, wlokąc za sobą wydłużoną tuleję wirów wstrząśniętego powietrza..." Szygoń jest tutaj sam. Stłumione światło i ten pył z czerwonych poduszek, który wchodzi w usta. Chełst duchoty zatrzaśniętej w przedziale nie ma żadnego smaku. Człowiek, który przed chwilą pytał go o bilet, teraz siedzi skurczony w tym samym przedziale. Niby konduktor, a jednak nie-konduktor — intruz, wciśnięty w ten sam mrok. Zadaje pytania i patrzy. Jak mógłby wyartykułować temu człowiekowi to, co czuje, jak oznajmić, że wsiada do obcych pociągów, wysiada na obcych stacjach, budzi się zdezorientowany i nieswój, ale ciągle jedzie. Intruz siedzi i patrzy, jakby miał zniknąć. Teraz on Szygoniowi o tym ruchu, o tym pędzie szatańskim, o tym, jak chciano ten ruch zobrazować niczym młodzieńca z kruczymi, rozpiętymi skrzydłami, "opasanego wirami kręcących się w opętańczym tańcu światów". Niczym Demona ruchu. I tak siedzą obaj. Możecie sobie wyobrazić dwóch dziwacznych mężczyzn (albo jednego) w ciemnoczerwonym powietrzu przedziału. Tylko od czasu do czasu jakaś stacja rozświetla im twarze. Ich rozmowy biegną jakimś dziwnym torem. Szygoń w uniesieniu coś o Wielkim ruchu prawi do tego widziadła. Widziadło łże. Szygoń ostrzegał, żeby uważać na przeciągi, bo można kark skręcić. Pociąg staje. Demon ruchu czai się w gwiździe zwalniającego powietrza. Zresztą, był tutaj przez cały czas.
Moja obrazowa interpretacja opowiadania pt. Demon ruchu Stefana Grabińskiego [1], mistrza polskiego starego horroru, zwanego polskim Lovecraftem, to naprawdę nic w porównaniu do klimatu opisanego przez samego autora. Groza, która nie przeraża dosłownością. Groza, która wchodzi gdzieś obok, wciska się między wiersze. Otwiera przejścia, popycha w rejony tak mroczne, że aż od ciemności bolą oczy. A wszystko to w klasycznym, choć może i dość staroświeckim stylu. Takie są te kolejowe, poetyckie horrory Grabińskiego. Atmosfera w jego dziełach jest prawdziwe gęsta, nasycona ciężkimi detalami, igraszką i powagą, podniosłością i dreszczem, który po tym wszystkim nie chce Was opuścić. Nie jest to horror oczywisty. Jest to horror metaforyczny, może nawet metafizyczny.
rok produkcji: 1967 reżyseria: Ryszard Ber scenariusz: Krzysztof Teodor Toeplitz |
Linki do pociągowych horrorowych "historii":
- Opuszczone polskie stacje kolejowe
- Zdjęcia opuszczonych polskich dworców
- Pociągi, których nie ma
- O legendarnym znikającym pociągu
- Kilka fotografii: majestatyczne pociągi, inne trochę mroczne
- Ponure Poniedziałki na blogu Miros de carti: Sygnały S. Grabińskiego
[1] Stefan Grabiński, Demon ruchu, [w:] Stefan Grabiński, Demon ruchu i inne opowiadania, Zysk i S-ka, Poznań 2011.
źródło: tu |
Polecam do poczytania: Stefan Grabiński, Demon ruchu | Ślepy tor
--------------------------------------INFORMACJA--------------------------------------
Kolejny odcinek Przestrzeni grozy już za dwa tygodnie (w piątek, 30 stycznia). Pierwotnie cykl miał się pojawiać co tydzień; niestety tydzień to dla mnie zbyt krótki czas na przygotowanie solidnego materiału. Myślę, że ten wydłużony okres oczekiwania na kolejne odcinki wszystkim wyjdzie na dobre. Ani Was nie zanudzę, ani nie zniechęcę osób, które cyklem się nie interesują, a i będę mogła szykować Wam dłuższe i bardziej rozbudowane teksty. Nie chcę też, by cykl zdominował Przestrzenie tekstu, bo jednak najważniejszym elementem na blogu są posty książkowe. Dlatego od teraz widzimy się tu co dwa tygodnie (niezmiennie co piątek). Mam nadzieję, że zaaprobujecie tę drobną zmianę (spokojnie, ten czas już się raczej nie wydłuży;)).