co niemożliwe. Dzięki temu ich świat
staje się bezpieczniejszy."
Pewnej upiornej nocy, gdy wiatr hula w gałęziach drzew, a jedynym obserwatorem nocnego świata jest księżyc, do bram miejscowego cmentarza dociera... dziecko. Przed chwilą ktoś zamordował jego rodzinę, teraz prawdopodobnie idzie również po nie. Dziecko, które ledwie raczkuje, przechodzi nietykalną granicę świata żywych i zmarłych, by znaleźć schronienie wśród niewidzialnych cieni. Tyle że ono widzi starą panią Owens, która chowa je teraz w swoich ramionach, jak i inne miejscowe... duchy. Wkrótce chłopiec będzie nazywał się Nikt Owens i zostanie obdarzony Swobodą cmentarza, dostanie swojego opiekuna Silasa, nauczy się Znikać i Wędrować w Snach. Cmentarz stanie się jego bezpiecznym domem, a jednak Nik będzie musiał zmierzyć się z pokusami prawdziwego świata (do którego tak mu spieszno), dorastaniem, jak i z tajemniczym mężczyzną, który nie przestaje czyhać na jego życie.
Niebywały pomysł umieścić akcję powieści na... cmentarzu, i choć jest to historia trochę o duchach, trochę o żywych, z uwzględnieniem naprawdę mrocznych akcentów, to żaden z niej horror. Ale przecież mówimy o Neilu Gaimanie, tak dobrze znanym z plątania się w świat fantasy. Dlatego w Księdze cmentarnej nie brakuje wymiany elementów rzeczywistych z magicznymi, śmiertelnej powagi z irracjonalnym dowcipem, a nawet groteską. To również ciekawy przykład czarnej komedii.
Zabawne, że atmosfera miejsca wydarzeń jest bardzo bajkowa. Groby przytulne, zakamarki niestraszne, duchy zmarłych przyjazne i pomocne. Mały Nik, który nie poznał dotąd innego życia, czuje się tam zupełnie normalnie. Jednak, jak to bywa w bajkach (a Księga cmentarna to taka creepy bajka dla dorosłych), nasz bohater musi stoczyć walkę ze złem i odnaleźć swoje przeznaczenie, wychodząc bez szwanku z każdej mniejszej bądź większej opresji. Sama historia — pod względem religijnym dość kontrowersyjna (zmarli Gaimana zostają na ziemi, prawdopodobnie wiecznie będą mieszkać na przeznaczonym im cmentarzu), może nie byłaby tak urzekająca, gdyby nie gaimanowy styl, który sprawia, że jako dorośli odbieramy ją z przymrużeniem oka. Gaiman nie tylko oswaja śmierć komponując ją z dziecięcą żywotnością, ale również gwarantuje czytelnikowi niezapomniane literackie widowisko. Dziwię się, że do tej pory wciąż niezekranizowane.
Zabawne, że atmosfera miejsca wydarzeń jest bardzo bajkowa. Groby przytulne, zakamarki niestraszne, duchy zmarłych przyjazne i pomocne. Mały Nik, który nie poznał dotąd innego życia, czuje się tam zupełnie normalnie. Jednak, jak to bywa w bajkach (a Księga cmentarna to taka creepy bajka dla dorosłych), nasz bohater musi stoczyć walkę ze złem i odnaleźć swoje przeznaczenie, wychodząc bez szwanku z każdej mniejszej bądź większej opresji. Sama historia — pod względem religijnym dość kontrowersyjna (zmarli Gaimana zostają na ziemi, prawdopodobnie wiecznie będą mieszkać na przeznaczonym im cmentarzu), może nie byłaby tak urzekająca, gdyby nie gaimanowy styl, który sprawia, że jako dorośli odbieramy ją z przymrużeniem oka. Gaiman nie tylko oswaja śmierć komponując ją z dziecięcą żywotnością, ale również gwarantuje czytelnikowi niezapomniane literackie widowisko. Dziwię się, że do tej pory wciąż niezekranizowane.
Wg mojej skali 5/5
Księga cmentarna
Neil Gaiman
Wydawnictwo MAG
Rok wyd. 2017
s. 224