Ostatni taki blogowy stos pojawił się tutaj chyba jakoś w lato, co dla mnie samej jest dość... pocieszające. Nie wydaję już tak dużo na książki, potrafię kontrolować potrzebę posiadania upatrzonego egzemplarza na własność i nie muszę wymyślać coraz to dziwniejszych miejsc na ich lokowanie (ciekawe, że ani miejsca, ani książki nie są elastyczne). Tym razem jednak pozwoliłam sobie na taki jesienny, trochę mroczny stos. A to wszystko przez nowego Kinga! A jak już zdecydowałam się na Kinga, przypomniałam sobie o Bałkańskich upiorach z Czarnego. A potem o Duchach polskich miast, bo pisałam o nich ostatnio w Przestrzeniach grozy, do tego po drodze doszedł Tropiciel duchów W. H. Hodgsona, więc i Niesamowite historie Elizabeth Gaskell, bo brakuje mi jej do (niekompletnego co prawda jeszcze) kompletu. Mamy wszystko? Pewnie, że nie! Dziady Pawła Goźlińskiego wypatrzyłam na krakowskich Targach Książki i postanowiłam kupić taniej już po powrocie, a Pamuk... Pamuk wpadł tu z sentymentu.
Poznajecie jakiś tytuł?