bo kusztaka ukradnie twoją duszę."
Nie zaczynać recenzji od okładki. Powtarzam to sobie nawet teraz, ale to samo niesamowite uczucie, które pojawiło się, gdy pierwszy raz spojrzałam na obrazek, mogę porównać z tym, jakie towarzyszyło mi nieustannie podczas czytania Cienia kruczych skrzydeł. Poruszenie, świst powietrza, poddanie się chwili i pewien ekscytujący niepokój. I choć historia opowiedziana przez Steina sama w sobie jest raczej bolesna i poniekąd prozaiczna, to otwiera czytelnika na głębszy, bardziej duchowy odbiór rzeczywistości. Znajdziemy tu alaskański szamanizm, mity o duchach i indiańskie legendy. Znajdziemy wygasłą miłość i nadzieję, która w odróżnieniu od tamtej - nigdy nie gaśnie.
Tlingici - Indianie z Alaski, wierzą w mit Kruka, który kradnąc (czyli popełniając z założenia uczynek zły), przyczynił się do powstania świata. Stąd wniosek, że dobro i zło współistnieje w świecie na takiej samej zasadzie. Podobnie, istniejące duchy są na równi dobre, jak i złe, chodzi tylko o to, by ich nie rozdrażnić. Na przykład takie kusztaki - pół człowiek, pół wydra. Szukają zagubionych dusz i przyjmując często ludzką postać, zwabiają je podstępnie do siebie. Tylko oczy. "Pamiętaj, oczy nigdy się nie zmieniają".
Jenna i Robert cierpią po tym jak, podczas pobytu na Alasce, utonął ich mały synek Bobby. Ich małżeństwo wisi na włosku i Jenna w rocznicę śmierci syna, nie mogąc znieść już bólu i nieporozumień z mężem - w jednej chwili postanawia uciec. Przynajmniej na jakiś czas. Płynie na Alaskę, kraju swoich przodków, do miasteczka, gdzie kiedyś mieszkała jej babcia. Tam poznaje indiańskie legendy oraz mit o kusztakach, które kradną dusze. Zaczyna wierzyć, że właśnie to spotkało Bobby'ego, a żeby go uratować musi prosić o pomoc szamana. Tam też mierzy się z tkwiącym głęboko bólem, własnym strachem i nowym, nieoczekiwanym uczuciem.
Indiańskie opowieści, przyroda Alaski i tajemnicze kusztaki. A obok tego poruszające przeżycia bohaterów, doskonale opisane emocje Jenny i Roberta. Wieloplanowość. Świetnie zarysowane sylwetki pozostałych postaci. Jestem pod ogromnym wrażeniem książki Steina i miałam ochotę przedłużać jej czytanie w nieskończoność! Nie pamiętam kiedy ostatnio połączenie zwykłej prozy z elementami fantastyki (cóż, nawet mit o kusztakach jest fikcją) wydało mi się tak bardzo udane. Może zadziałały po prostu emocje, bo nie da się czytać Cienia... bez nich, a może to ta indiańska magia...
Wg mojej skali 4,5/5
Cień kruczych skrzydeł
Garth SteinWydawnictwo Nasza Księgarnia
Rok wyd. 2012
s. 432
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
GRUNT TO OKŁADKA (styczeń - kwiaty)
52 KSIĄŻKI (3)