Październik mnie budzi. Zapach ostatnich jabłek rwanych z drzewa i buty w jesiennym błocie. Przez wiele lat październik był dla mnie początkiem wszystkiego (studiów, kursów, pracy, nowych znajomości). Tu kończy się kolejny rok mojego życia i zaczyna nowy. Może dlatego w tym miesiącu czuję się najlepiej – świat wokół mnie się wyostrza, odnawia. Przestrzeń staje się mniej płocha i mniej płaska. Kształty nabierają różnobarwnych cieni, otwierają się okna i oczy. Wraca głód literatury.
Wrzesień minął szybko. W lekkim niepokoju przejściowości, natłoku spraw, ale też w przyjemnym wczesnojesiennym powietrzu. We wrześniu napisałam tylko dwie recenzje i zmierzałam się z czytelniczym kryzysem, który został pokonany przez kilku dawnych polskich autorów, którzy cofnęli mnie na dobrą ścieżkę. Może Wam o nich niebawem napiszę.
WRZESIEŃ 2015
SPIS RECENZJI WRZEŚNIOWYCH
Tochman Wojciech, Bóg zapłać
INNE WPISY