by wstawać wcześnie rano."
Pytanie, które nie padło, bo i nie musiało. Forma obrazkowej książeczki Wolfa Erlbrucha przypomniała mi dokument Krzysztofa Kieślowskiego z 1980 roku pt. Gadające głowy. Kieślowski zadawał podobne pytania różnym ludziom. Tu pada jedno, domyślne pytanie. Prawdopodobnie zadaje je dziecko (a może nie zadaje go nikt). Odpowiedzi są krótkie i mimo swojej prostoty bardzo sugestywne. A odpowiadający... cóż — rozmaici. Wśród nich są ludzie o różnych pasjach i zawodach, rodzina, zwierzęta, a nawet Śmierć ("Jesteś po to, by kochać życie"). Ślepiec odpowie: "Aby zaufać".
Wolf Erlbruch trzy lata temu zachwycił mnie Gęsią, śmiercią i tulipanem, której dotąd nie przebiła żadna książka obrazkowa, na jaką udało mi się trafić. Rzecz jasna, nawet ta. Kreska autora jest bardzo rozpoznawalna, tu jeszcze bardziej niedbała, niż poprzednia, którą widziałam (nawet ta w Królu i morzu). Podobnie jak w Gęsi, tak i tutaj znajdziemy sporo wolnej przestrzeni. Erlbruch zostawia puste, oddychające miejsca, które wcale się nie marnują. Między pokracznymi, niedokładnymi, kolażowymi rysunkami i skąpym tekstem, stworzył on pole do przemyśleń i nabierania powietrza. A myśleć jest o czym, bo choć tekst jest bardzo dosłowny i łatwy w interpretacji, to uderza pewnymi oczywistościami, o których czasem zapominamy. I pamiętajcie, że ja wciąż mówię o odbieraniu tej książki przez osoby dorosłe!
O życiu, pasjach, o tym, jak ważny jest człowiek. I o tym, że każdy zupełnie inaczej postrzega istotę życia. Postrzega je z własnej perspektywy, indywidualnie, ma (na te "wielkie pytanie") swoją jedyną, niepowtarzalną odpowiedź. Prostota przekazu Wielkiego pytania naprawdę wzrusza, a Erlbruch udowadnia, że wiele można powiedzieć w zaledwie kilka słowach i w kilku kreskach. A mi i tak odpowiedź Kamienia podoba się najbardziej.
Wg mojej skali 4/5
Wielkie pytanie
Wolf Erlbruch
Wydawnictwo Hokus-Pokus
Rok wyd. 2006
s. 48
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
104 KSIĄŻKI (46)