Lubię wydania Agencji Edytorskiej EZOP. Ostatnio Bajka o szczęściu, wcześniej książki Przemysława Wechterowicza. Teraz mamy coś typowo dla dzieci (tu: od lat 3.). Uwaga czytelnika i widza skupia się na opowiadanej historii, której obrazki są zaledwie dopełnieniem. A jednak są na tyle ładne i dojrzałe, że z pewnością spodobają się niejednemu dorosłemu. Miła dla oka, zabawna kreska — przyjemna w odbiorze, trochę zawadiacka, a trochę łagodnie bajkowa, choć nie oczywista. Zwierzęta są sympatyczne i niegroźne, ale grube, kwadratowe kontury i ciemne barwy budzą pewien przestrach w widzu. Ciemna zieleń, perfekcyjnie oddająca klimat lasu, duże oczy, tłok i rwetes, mogą niepokoić. Zwierzęta niemal wychodzą z kartek! Tylko o co całe to zamieszanie?
Bo oto pewnego słonecznego dnia sroka zauważyła na polanie wielkie jajo. I od razu zapragnęła mieć je dla siebie. Ale zaraz zbiegły się wszystkie leśne zwierzęta podzielając pragnienie sroki. "Jest moje! Jest moje!", zaczęły po kolei wykrzykiwać, aż w końcu przyszedł kangur i zaproponował, aby wychowywać je wspólnie. I tak każde ze zwierząt zajmowało się po trochu tajemniczym jajkiem. Zmieniali się co rano. Sroka chowała je w wystrojonym świecidełkami gnieździe, pająk kołysał w pajęczynie, perkoz pływał z nim po jeziorze, a kangur trzymał w miękkiej kieszeni. Aż pewnego dnia z jaja zaczęło się coś wykluwać. Nikt jednak nie spodziewał się, że ze skorupki wyjdzie mały bury brzydal, z krzywymi nóżkami i z krzywym dzióbkiem. Gdy tylko zwierzęta go zobaczyły, jedno po drugim zaczęło krzyczeć z oburzeniem: "To nie moje!". I zaraz nikogo nie było. Na polanie został zlękniony malec i... kangur. "No cóż, wygląda na to, że jesteś mój. Wskakuj do środka!". Kangur co wieczór chował brzydala w swojej kieszeni, a co ranek ściskał go i szczotkował, aż malec robił się coraz weselszy i coraz śmielej szczebiotał, świergotał, trelował. A słyszały to wszystkie zwierzęta leśne. Podchodziły cichutko każdego ranka (niby przypadkiem) posłuchać cudownych śpiewów burego brzydala. I wzdychały. "Pomyśleć, że on mógł być nasz..."
Z całkiem niepozornej historii wykluła się bardzo poruszająca opowieść o inności, brzydocie, wielkim sercu i talencie, które często skrywa się pod brzydką otoczką. Autorka dodaje, że każdy ma swojego kangura, który nie zauważy naszych "krzywych nóżek" i burości, ale nas w pełni zaakceptuje. Ale i każdy może być takim kangurem dla kogoś innego.
A skoro już jesteśmy przy temacie wykluwania i jajek, skorzystam z okazji (zresztą — specjalnie wybrałam na dziś tę właśnie książeczkę:)) i złożę Wam życzenia wielkanocne. Pogody ducha, lekkich myśli, choć i wielkanocnego zadumania. Cieszcie oczy i serca dobrymi obrazami (słowami, książkami, ludźmi). Radosnej Wielkanocy!
Bo oto pewnego słonecznego dnia sroka zauważyła na polanie wielkie jajo. I od razu zapragnęła mieć je dla siebie. Ale zaraz zbiegły się wszystkie leśne zwierzęta podzielając pragnienie sroki. "Jest moje! Jest moje!", zaczęły po kolei wykrzykiwać, aż w końcu przyszedł kangur i zaproponował, aby wychowywać je wspólnie. I tak każde ze zwierząt zajmowało się po trochu tajemniczym jajkiem. Zmieniali się co rano. Sroka chowała je w wystrojonym świecidełkami gnieździe, pająk kołysał w pajęczynie, perkoz pływał z nim po jeziorze, a kangur trzymał w miękkiej kieszeni. Aż pewnego dnia z jaja zaczęło się coś wykluwać. Nikt jednak nie spodziewał się, że ze skorupki wyjdzie mały bury brzydal, z krzywymi nóżkami i z krzywym dzióbkiem. Gdy tylko zwierzęta go zobaczyły, jedno po drugim zaczęło krzyczeć z oburzeniem: "To nie moje!". I zaraz nikogo nie było. Na polanie został zlękniony malec i... kangur. "No cóż, wygląda na to, że jesteś mój. Wskakuj do środka!". Kangur co wieczór chował brzydala w swojej kieszeni, a co ranek ściskał go i szczotkował, aż malec robił się coraz weselszy i coraz śmielej szczebiotał, świergotał, trelował. A słyszały to wszystkie zwierzęta leśne. Podchodziły cichutko każdego ranka (niby przypadkiem) posłuchać cudownych śpiewów burego brzydala. I wzdychały. "Pomyśleć, że on mógł być nasz..."
Z całkiem niepozornej historii wykluła się bardzo poruszająca opowieść o inności, brzydocie, wielkim sercu i talencie, które często skrywa się pod brzydką otoczką. Autorka dodaje, że każdy ma swojego kangura, który nie zauważy naszych "krzywych nóżek" i burości, ale nas w pełni zaakceptuje. Ale i każdy może być takim kangurem dla kogoś innego.
A skoro już jesteśmy przy temacie wykluwania i jajek, skorzystam z okazji (zresztą — specjalnie wybrałam na dziś tę właśnie książeczkę:)) i złożę Wam życzenia wielkanocne. Pogody ducha, lekkich myśli, choć i wielkanocnego zadumania. Cieszcie oczy i serca dobrymi obrazami (słowami, książkami, ludźmi). Radosnej Wielkanocy!
Wg mojej skali: 4,5/5
Moje - nie moje
Liliana Bardijewska,
Krystyna Lipka-Sztarbałło
Agencja Edytorska EZOP
Rok wyd. 2014s. 32
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
104 KSIĄŻKI (23)