9.03.2017

Historia światła. Powieść o fotografie Františku Drtikolu

"Dziwne to wszystko, to twoje atelier: 
człowiek tu wchodzi i ma wrażenie, 
że może mówić tylko o ważnych rzeczach."

Masz to samo. Słuchasz jak Jan Němec mówi do Františka Drtikola i czujesz, że Ty też musisz myśleć tylko o ważnych rzeczach. Że z tej historii niczego nie wolno Ci uronić, bo jest w niej coś ważkiego. Znaczącego może tyle, ile pierwsze próby uchwycenia światła przez młodego Drtikola w jego przybramskim atelier. Gdy Augustin każe patrzeć mu w koniec ołówka jak w kalejdoskop ("człowiek najwięcej dowiaduje się o świecie, patrząc w swoje własne oczy"). A może to zlepek błahostek, rozproszeń promieni, długich smug ścinających się na matrycy aparatu, jak wosk lany przez dziurkę od klucza. Zatrzymujesz się na schodach i nie wiesz, czy wejść. To początek XX wieku. Najpierw Przybram, Monachium, potem Praga. W poczekalni atelier Drtikola leży prasa codzienna i czasopisma fotograficzne. Ze środka dochodzą czasem kobiece głosy. Drtikol nie licząc się z konwenansami epoki, najbardziej upodobał sobie kobiece akty. A może za pomocą światła rysuje to, czego nie udało mu się uchwycić ołówkiem. Przecież naciśnięty spust migawki jest jak zamknięte oczy.
  
Historia światła to w istocie historia światła. Kawałek historii fotografii (głównie czeskiej), ale również niezwykła powieść o niezwykłym człowieku, który miał odwagę i determinację, by przekuć własną pasję w życie (a może "przykroić ją do rozmiarów światłoczułej płyty"). Františka Drtikola poznamy w momencie, w którym spłonie kopalnia srebra w jego rodzinnym mieście Przybramiu. To po pożarze młody Drtikol spotka Augusta, a ten wywróży mu z ołówka karierę malarza. Jednak ojciec wyśle syna na przyuczenie do miejscowego fotografa, być może nieświadomie kierując Drtikola na interesujące go tory. Po studiach w Monachium, zarażony przez swoich wykładowców prawdziwą pasją do fotografii, otworzy własne, z początku ubogie atelier w Przybramiu, by wkrótce fotografować sławy w praskim atelier z prawdziwego zdarzenia. Kontrowersyjne, obrazoburcze fotografie Drtikola w jego czasach nie miały prawa się podobać. Jednak on coraz chętniej fotografował nagie kobiece ciała. Po przeżyciu nieszczęśliwej miłości i odbyciu służby wojskowej, František postanawia ustatkować się, biorąc za żonę młodą tancerkę. Jednak czy artysta, który cały oddaje się wykonywanemu zajęciu potrafi wieść normalne życie? 

Postać Františka Drtikola kojarzy mi się z bohaterem (lub nawet bohaterami) filmu Luca Bessona pt. Wielki błękit. Odnajduję w nim podobne oddanie się własnej pasji, która przestaje być pasją, a staje stylem życia. Może odpowiednio wyjaśni to jedna kwestia z Historii światła, którą wypowiedział kolega Františka ze studiów: "Twój dziadek był fotografem? Nie był, on żył jak fotograf". Tyle że Drtikol był fotografem. Może nawet fotografem nowatorskim, bo odszedł od sztywnych zdjęć portretowych (na które w tamtych czasach była moda) i zaczął fotografować choćby ludzkie ruchy, potem ludzkie kształty, a skończył na fotografii nagich kobiet przybitych do krzyża. 

Jan Němec pisał swoją powieść w formie monologu, prawie cały czas zwracając się do Drtikola (z tego zabiegu rezygnuje np. przedstawiając nam jego dziennik) "Wzruszasz ramionami, w ten sposób niczego nie da się zepsuć". Jednak pisał to tak, jakby patrzył na wszystko oczami Františka. Poznajemy zatem uczucia fotografa, jego motywacje i podniety. Muszę przyznać, że dawno tak dobrze nie czytało mi się powieści — i to biograficznej! Mimo że już od wielu lat wpuszczam w oko mojego aparatu fotograficznego długie (lub krótkie) smugi światła, i co nieco orientuję się w temacie, o Drtikolu miałam pojęcie mgliste. Warto docenić nie tylko jego odważne (jak na swoje czasy) prace o charakterystycznej geometrii oraz grze światłem i cieniem, ale również jego starania, aby przyznać fotografii miano sztuki. Bardzo dobra ta Historia światła. Němec tworzy magiczną, ambitną prozę (chciałoby się powiedzieć: o odpowiedniej głębi ostrości). Dla miłośników tematu to prawdziwie obłędna uczta! Jeszcze tak o fotografii chyba nie pisano.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:
 http://ksiazkoweklimaty.pl/

Wg mojej skali 5/5

Historia światła. Powieść o fotografie Františku Drtikolu
Jan Němec 
Wydawnictwo Książkowe Klimaty
Rok wyd. 2016
s. 556


Książka przeczytana w ramach wyzwań:
CZYTAMY NOWOŚCI 2017
100 KSIĄŻEK NA ROK 2017 (19)

Wcześniej na blogu:

    https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhshTvR3qCvs6v5eBbmQaVXilHPFKOhtYQxk7N1JmMluP439kn7QMx0ZE4-MuiMuOubcNnOSOAuDVfzkh5r63i39imvLoNeM19x0PiYDK4npobdphUPASV_gSsAGUWkVMHTZC-cr8p8gHE/s1600/621275-352x500.jpg    

zBLOGowani.pl

A w odwiedziny chodzę do:

Wyzwanie czytelnicze 2018

2018 Reading Challenge

2018 Reading Challenge
Luka has read 0 books toward her goal of 60 books.
hide

Obsługiwane przez usługę Blogger.