a innym przynosi śmierć. Jedni spieszą się, aby zdążyć
na ważne spotkanie, inni muszą o tej godzinie wyjąć ciasto (...)
a dla jeszcze innych ta sama godzina minie
niezauważalnie"
Jakiś czas temu pisałam o wyjątkowym picturebooku pt. O tych, którzy się rozwijali. A wcześniej o Czterech zwykłych miskach. Teraz Iwona Chmielewska pojawia się u mnie z dość konkretną książką. Nadal obrazkową (z właściwą dla tej autorki rozmarzoną, metaforyczną nutą), choć tym razem obfitującą w dużą ilość tekstu. Cztery strony czasu to historia trochę o czasie, trochę o mieście, trochę o ważkości chwil,
a trochę o ludziach, którzy od wieków patrzą przez te same okna. I
tylko zmienia się ich kolor oczu. W całości jest to przepiękny obrazek Torunia – miasta, w którym mieszka Chmielewska. Miasta z historią i miasta z duszą. Jednak Cztery strony czasu można traktować bardzo uniwersalnie, a historia o Toruniu staje się historią o każdym innym mieście, bo tak naprawdę to opowieść o ludziach, którzy "otwierają drzwi kluczami, przynoszą zakupy, myją naczynia, czeszą włosy, siadają do stołu, przytulają dzieci..." Tak w Toruniu, jak i gdzie indziej. Tak teraz, jak i pięćset lat temu.
Konstrukcja książki jest bardzo przemyślana. Autorka każe nam wyobrazić sobie cztery okna w kamienicach stojących po czterech stronach rynku. A w tych kamieniach cztery mieszkania, których okna wychodzą na jedną z czterech tarcz wielkiego zegara na wieży. "Zajrzymy tam co sto lat, o innej porze dnia i roku". I tak odbywamy podróż po salonach, kuchniach, pokojach dzieci mieszkańców Torunia, i z każdego pomieszczenia widzimy przez okno tę samą wieżę zegarową. Dla każdego czas odmierzany tymi samymi wielkimi wskazówkami bije tak samo, a przecież inaczej. Opowieść wciąga i wzrusza, bo wszystkie przedstawione w niej obyczaje i czynności dnia codziennego są nam bardzo bliskie. Poza tekstem na uwagę zasługują rysunki pełne mnóstwa detali, którym warto przyjrzeć się bardzo dokładnie. Chmielewska wykonała kawał solidnej i twórczej pracy, i nie sposób nie docenić takiego dzieła. Subtelnego, poetyckiego, przemycającego między wierszami małą-wielką mądrość.
Konstrukcja książki jest bardzo przemyślana. Autorka każe nam wyobrazić sobie cztery okna w kamienicach stojących po czterech stronach rynku. A w tych kamieniach cztery mieszkania, których okna wychodzą na jedną z czterech tarcz wielkiego zegara na wieży. "Zajrzymy tam co sto lat, o innej porze dnia i roku". I tak odbywamy podróż po salonach, kuchniach, pokojach dzieci mieszkańców Torunia, i z każdego pomieszczenia widzimy przez okno tę samą wieżę zegarową. Dla każdego czas odmierzany tymi samymi wielkimi wskazówkami bije tak samo, a przecież inaczej. Opowieść wciąga i wzrusza, bo wszystkie przedstawione w niej obyczaje i czynności dnia codziennego są nam bardzo bliskie. Poza tekstem na uwagę zasługują rysunki pełne mnóstwa detali, którym warto przyjrzeć się bardzo dokładnie. Chmielewska wykonała kawał solidnej i twórczej pracy, i nie sposób nie docenić takiego dzieła. Subtelnego, poetyckiego, przemycającego między wierszami małą-wielką mądrość.
Wg mojej skali 4,5/5
Cztery strony czasu
Iwona Chmielewska
Wydawnictwo Media Rodzina
Rok wyd. 2013
s. 80
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
104 KSIĄŻKI (38)