3.03.2015

Mroczne przypływy Tamizy

"W chwili, gdy Lacey uświadomiła sobie, że stoi dokładnie
pod tym małym pakunkiem, torba się rozwiązała.
Wypadły z niej kraby, wylatywały na jej mokre ciało,
uderzały w stopy, potem niknęły w wodzie."

Ciemny nurt rzeki hipnotyzuje. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wskoczyłby z własnej woli do Tamizy. Tymczasem Lacey łapie oddech i zanurza się jeszcze bardziej. Czarna woda przepływa między jej palcami, wciska do ust. Obok jej szczupłego ciała prześlizgują się tysiące rzecznych krabów, a w oddali widać czasem światła sunących łodzi. Jeśli błędnie by wyliczyć czas przypływu, można stąd już nigdy nie uciec. Ale takie pływanie w Tamizie ją uspokaja. Od pewnego czasu rzeka jest jej domem. Tutaj również pracuje, bo porzuciwszy stanowisko detektywa, zaciągnęła się do policji rzecznej. Za pływanie wpław mogłaby dostać solidną reprymendę, ale nie to jest teraz jej największym problemem. Tuż obok, w tej ciemnej, nieprzyjaznej, zimnej wodzie, najwyraźniej jest ktoś jeszcze. Właśnie się w czymś szamocze, nie pozwalając porwać się niespokojnemu nurtowi. Zaplątana w dziwny jasny całun postać, na którą o mało co nie wpadła pływająca Lacey, jest bez wątpienia... już od dawna... martwa. 

Lacey mieszka na najdalej wysuniętej łajbie zacumowanej u brzegów jednego z dopływów Tamizy. Po ostatnich wydarzeniach, ten wilgotny i rytmiczny klimat rzeki dobrze działa na jej skołatane nerwy. Usypia ją dźwięk fal obijających się nocą o kadłub, towarzystwo mieszkańców sąsiednich łódek zapewnia pewną kameralność, a pływanie w rzece łagodzi ból, który Lacey nosi w sobie już od bardzo dawna. Brakuje jej Joesbury'ego, choć nie zdążyła nawet przywyknąć do jego nietypowego istnienia w swoim życiu. To ciało, na które natyka się w rzece, to początek dochodzenia w sprawie nielegalnych imigrantów z krajów trzeciego świata, głównie przemytu afgańskich kobiet. Jednak nieprzypadkowo natknęła się na to ciało właśnie Lacey. Ktoś ją śledzi. Wypatruje z wody. Przemyka po pokładzie jej łajby robiąc mokre ślady, które szybko zmywa wiatr.   
    
Mroczne przypływy Tamizy (czy też The dark and twisted tide) to czwarty kryminał Sharon J. Bolton wydany w Polsce. Wcześniejsze Ulubione rzeczy, Karuzela Samobójczyń i Zagubieni zrobiły na mnie ogromne wrażenie, a Bolton z czystym sumieniem mogę uznać za moją ulubioną autorkę tego gatunku. Nie jest to jednak z mojej strony jakieś zaślepienie, chociaż poza kilkoma detalami (poniekąd niezależnymi od samej autorki, lecz będącymi winą przekładu), naprawdę nie mam do czego się przyczepić. Stworzone przez nią historie są porywające i szalone. Pełne prawdziwego suspensu i niespotykanej nigdzie dotąd atmosfery. Dojrzałe i poetyckie. Najbardziej jednak udali się Bolton główni bohaterowie, którzy w tym samym składzie pojawią we wszystkich czterech częściach. O mojej słabości do bohaterów z problemami (tu szczególnie myślę o Lacey) wspominałam już przy okazji Zagubionych. Także w Mrocznych przypływach Bolton pod tym względem mnie nie zawiodła. Postać Lacey jest tak silna, że niemal sama wyznacza kierunek książki, choć jako bohaterka wydaje się być całkiem niepozorna, skromna i lekko wycofana. Ale i spokojniejsza niż ostatnio. Jednak w Mrocznych przypływach nie tylko Lacey gra główną rolę. Nieśmiało na przód wysuwa się także postać Dany Tulloch. O Joesbury'm w tej części jest niestety niewiele. 

To tylko westchnienie, ale będzie i krytyka. Nie spodziewaliście się tego, prawda? Będę krytykować... wydanie. Jest mi bardzo przykro z tak fatalnego tłumaczenia Mrocznych przypływów. Wiem jak pisze Bolton. W październiku dotarła do mnie z UK oryginalna wersja jej książki. Powtórzę jeszcze raz  — wiem jak pisze Bolton. I wiem, że można było ją o niebo lepiej przetłumaczyć! Początek Mrocznych przypływów w polskim przekładzie wypada okropnie, niemal nie da się go czytać! Choć potem styl się wygładza i dostosowuje do prawdziwej Bolton, uwagę przykuwają paskudne literówki! Jestem naprawdę zawiedziona. Specjalnie czekałam na polską wersję The dark and twisted tide, bo jednak wolę czytać książki w naszym ojczystym języku. Teraz żałuję, że odłożyłam oryginał otrzymując w zamian niedbale przygotowane polskie wydanie. Na szczęście nadal ważna jest historia!

Jeszcze żadna książka S. J. Bolton nie była przesycona tak niesamowitą atmosferą. To coś w niej niesie nas z prądem rzeki, niepokoi, grozi nam... Kanały burzowe, błota, zapach ziół i rzeczne przypływy. Przyznam, że zamiast na głównej akcji, skupiałam się bardziej na drugim planie, na tle wydarzeń. Na postaci Lacey, bo już w ciągu poprzednich historii stała mi się wystarczająco bliska. Mroczne przypływy ani trochę mnie nie zawiodły. Zastanawiałam się, czy czwarta książka Bolton z serii z Lacey Flint może być równie udana jak trzy poprzednie, czy jej talent pisarski się nie wyczerpuje. I muszę szczerze przyznać, że jest doskonale. Jednakże, jeśli ktoś chciałby zacząć przygodę z twórczością Sharon J. Bolton od Mrocznych przypływów, to odradzam. Zawsze, zawsze będę polecać Ulubione rzeczy jako pierwszą i podstawową pozycję (o ile oczywiście macie ochotę wczuć się w psychikę głównych bohaterów). A teraz wybaczcie. Ja nadal tam jestem. Nad rwącą Tamizą. Nie chcę pozbywać się tego uczucia.

Wg mojej skali 5/5

Mroczne przypływy Tamizy
Sharon Bolton
Wydawnictwo Amber
Rok wyd. 2015
s. 414



Książka przeczytana w ramach wyzwań:
KLUCZNIK 2015
CZYTAM OPASŁE TOMISKA
104 KSIĄŻKI (14)

Baza recenzji Syndykatu ZwB 

Wcześniej na blogu:

    https://2.bp.blogspot.com/-SxYS2MMRJdE/Wr5NqQ1FLlI/AAAAAAAAO5I/xa_eTv_VFwspz34Uh3irHkRn_K8DpaX5ACLcBGAs/s1600/621275-352x500.jpg    

zBLOGowani.pl

A w odwiedziny chodzę do:

Wyzwanie czytelnicze 2018

2018 Reading Challenge

2018 Reading Challenge
Luka has read 0 books toward her goal of 60 books.
hide

Obsługiwane przez usługę Blogger.